I wszystko po deszczu jest nowe, inne i osobiste.
I nagle stajesz jak dziecko z ustami pełnymi kropel.
I patrzysz w niebo stalowe. Rozbite. Ciemnoniebieskie.
I mrużysz oczy, gdy wilgoć znienacka uderza w policzek.
Życie przychodzi, odchodzi; to my je tworzymy. Życie
Spływa po twojej szyi przezroczystymi strugami.
Nie ulga, ale zdziwienie zupełnie niewinne, czyste,
Kiedy przyznajesz głośno, jak bardzo brakuje ci burzy.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.