Można powiedzieć, że dostrojenie jest techniką edukacyjną i terapeutyczną, prowadzącą do harmonii i równowagi fizycznej, mentalnej oraz duchowej. Ale ta metoda nie była pomyślana jako terapia. Dopiero z czasem okazało się, że ma wielką terapeutyczną siłę.
Stanley H. Block w rozmowie z Marcinem Fabjańskim, „Wojna w mózgu”, [w:] „Coaching” 2/2010
1.
Wszystko zaczęło się od kwartalnika „Coaching” (2/2010). Przeczytałem w nim artykuł Marcina Fabjańskiego „Most na rzece zmartwień”, opowiadający o książce „Come to Your Sense” i przedstawionej w niej metodzie Mind-body Bridging, opracowanej i propagowanej przez Stanleya H. Blocka. Z którym Fabjański przeprowadził też wywiad („Wojna z mózgiem”) zamieszczony zaraz po artykule. Informacje na temat „Powrotu do zmysłów” zaintrygowały mnie. Oto amerykański psychiatra proponujący świeże, klarownie wyrażone spojrzenie na pracę umysłu zdrowego i zaburzonego. Oto, jak powiedział nauczyciel buddyjski i twórca metody Big Mind, Dennis Genpo Merzel, którego opinia znalazła się na okładce książki Blocka, „ktoś wyraził duchowość za pomocą nowoczesnych, naukowych pojęć”. Fabjański gruntownie przedstawił metodę, artykuł nie pozostawiał złudzeń: pojawił się system leczniczy, pojawiła się metoda terapeutyczna, pozwalająca obserwować umysł i łapać go na tych momentach, kiedy zafiksowuje się i zaburza własną pracę, utrudniając posługującemu się nim człowiekowi życie. Jak powiedział cytowany przez Blocka komik, Will Rogers: „Kiedy stwierdzisz, że jesteś w dole, przede wszystkim powinieneś przestać kopać.”
2.
Co trzeba wiedzieć o technice MBB? Czym jest dostrojenie, jak Fabjański, z olbrzymim wyczuciem języka, spolszczył angielskie bridging (dosł. mostowanie)? Cóż, oświecenie Stanleya H. Blocka, jeżeli w ogóle wypada użyć tu tego słowa, nie było wydarzeniem spektakularnym. „Kiedyś – opisuje ten moment Block –odpoczywałem wieczorem w salonie. Było dość cicho, słyszałem tylko odległy szum jadących samochodów i szmer pracującej w kuchni lodówki. Nagle szmer lodówki zniknął. Chwilę potem pojawił się znowu. A przecież lodówka pracowała przez cały czas. Wsłuchałem się w ten dźwięk w skupieniu i zauważyłem, że gdy tylko w mojej głowie pojawiały się jakieś myśli, szmer lodówki znikał. Nagle dotarło do mnie, że to moje skupione na mnie samym myśli zatkały moje uszy! Uświadomiłem też sobie, że gdy tylko kierowałem uwagę z powrotem na szmer lodówki, ogarniał mnie spokój. Gdy gubiłem ten dźwięk, umysł napełniał się myślami, a ciało się napinało. Poza tym traciłem wówczas zdolność widzenia peryferyjnego. Moje własne myśli powodowały stan ograniczenia mojej świadomości! I nagle mnie oświeciło: to ograniczenie świadomości odcina mnie i każdego z nas od naszej istoty.” Block od czasu tego wydarzenia zaczął przyglądać się swoim zmysłom i przyłapywać je w tych momentach, gdy przestawały być przez niego „słyszane”. Wiele razy na dzień docierało do niego, że poprzez szum myśli nie przebija się do świata, jaki jest, a więc traci kontakt ze światem, pozostając pogrążony w fantazjowaniu, rozmyślaniu o tym, co było albo co będzie. Zamiast czystego doświadczenia pracy zmysłów tu teraz – myśli, fantazje, retrospekcje. „Zacząłem podejrzewać – zwierza się Block we „Wprowadzeniu” – że winę za ich powstawanie ponosi jakiś nieopisany dotąd układ. (…) Kiedy ten układ, czymkolwiek był, działał, ja nie funkcjonowałem na pełnych obrotach. On odcinał mnie od doświadczenia własnej istoty i bogactwa oraz pełni życia.” Przypadkowa podróż samolotem i obserwowanie trzyletniej dziewczynki, która pod wpływem rozmowy z nieznajomym, który nie chciał nazywać jej imieniem, jakim się przedstawiła, Elizabeth, lecz zaczął mówić do niej Joe, co doprowadziło dziecko do płaczu, uświadomiło Blockowi, czym jest układ, o jakim wciąż myślał. To – tak go nazwał i trudno o precyzyjniejszą a bardziej adekwatną nazwę – układ tożsamości. „Układ tożsamości – pisze Block w rozdziale „Uzdrawianie zaczyna się od twojego układu tożsamości” – jest zbudowany z egocentrycznych myśli. Każe człowiekowi, by miał na względzie swoje dobro, skłania go do działania i nadaje temu działaniu kierunek. Powstał po to, by pomóc każdemu stworzyć jego indywidualną tożsamość, ułatwić stworzenie struktury społecznej.” Wydawałoby się, że to same zalety. I w gruncie rzeczy układ tożsamości ma wiele zalet. „Istnienie układu tożsamości samo w sobie nie jest przeszkodą. Problem zaczyna się wtedy, gdy za jego sprawą czujesz się przede wszystkim odrębną jednostką i tracisz kontakt ze Źródłem.” W tym miejscu wypada się zatrzymać. „Źródło”? Jakie znowu „Źródło”? Terminem tym Stanley H. Block nazywa to, co chrześcijanie i muzułmanie nazywają Bogiem, a buddyści Pustką. To, co dla jednych jest Jezusem, a dla innych Buddą. Block woli termin Źródło, uważając, że jest mniej nacechowany. Można to przyjąć lub nie. Chodzi o świadomość połączenia z czymś większym niż jednostka. O świadomość istnienia czegoś większego niż jednostkowe ego. Tak czy inaczej, jak pisze Block: „Układ tożsamości pozwala rozwinąć się twojej jednostkowej jaźni. Potem wytwarza wewnętrzne opowieści, które stają się wszystkim, czym jesteś, i wszystkim, czym możesz być, a ty nie wiesz, jak wprowadzić go w stan spoczynku.” Już po tym widać, że koncepcje Blocka nie wzięły się z powietrza. Podobne podejście do pracy umysłu prezentuje zen, o którym zresztą Block chętnie wspomina, zwłaszcza w kontekście książek Charlotte Joko Beck („Żywy zen, nic niezwykłego” i „Zen na co dzień, miłość i praca”), od której wziął nazwę szczególnego rodzaju myśli, zwanych „wymogami”. Dobrze, jeśli to nie jest autentyczny i oryginalny wkład Blocka w myśl terapeutyczną, to co jest? Panowie i panie, poznajcie morderczy duet, który wam (i mnie czasem też) miesza w głowach, w krytycznych zaś momentach może nawet zagrozić szczęściu, karierze, a nawet zdrowiu i życiu: fikser i depresor.
3.
„Depresor – pisze Stanley H. Block – porywa neutralną myśl i zaczyna z nią swój taniec, zapychając umysł opowieściami, wywołując napięcie ciała i napełniając je strachem. Pod wpływem jego działania zaczynasz mieć przekonanie, że coś jest z tobą nie tak, że jesteś uszkodzony. Nieszkodliwa z początku myśl poddana obróbce przez depresora staje się powodem zaburzenia całego metabolizmu. Depresor zakłóca też naturalne funkcjonujące połączenie umysłu i ciała.” A przy okazji, kiedy już zaczynasz myśleć, że coś z tobą nie tak, włącza się fikser – specjalista od naprawiania. Weźmy przykład. Kobieta zaczyna myśleć o sobie źle: „Jestem beznadziejna, do niczego się nie nadaję”. To głos depresora, który przechwycił jedną, negatywną myśl i obraca ją, każe przeżuwać i dręczyć się. Ale jest fikser. Ten chce „naprawić” sytuację, dodaje więc do tej myśli kolejną i teraz wygląda to tak: „Jestem beznadziejna, do niczego się nie nadaję. Muszę zrobić wszystko (zdobyć pieniądze, faceta, pokazać innym, co to nie ja – niepotrzebne skreślić), żeby nie być beznadziejna. Efekt? Pracoholizm, wypalenie, depresja w razie nie sprostania wymaganiom fiksera, który „chciał tylko pomóc”. Lub inny, równie niekomfortowy stan ciała i umysłu. Pisze Block: „Każdy z nas jest ofiarą wymogów swojego układu tożsamości: „Powinienem robić wszystko bezbłędnie”, „Życie powinno być łatwiejsze” (…). Kiedy jadę samochodem i na każdym skrzyżowaniu muszę stawać na czerwonym świetle, zaczynam myśleć: „Cholera, skąd tyle czerwonych świateł! Dlaczego nie zsynchronizują sygnalizatorów?”.” Człowiek odczuwa w takich chwilach napięcie, a umysł zapycha się myślami pełnymi złości, niepokoju, żalu. Czy można coś z tymi emocjami zrobić? Recepta Blocka brzmi jak recepta zen: „Uświadom sobie, że twoja prawdziwa jaźń jest tak rozległa, że zawiera nie tylko bycie optymistą, kimś silnym i niezależnym, ale także bycie pesymistą, kimś słabym i podległym.” A przede wszystkim obserwuj pojawiające się myśli, zwłaszcza te w formie wymogów. Czy nie jest absurdem myśleć: „Kiedy ja jadę, taki mam wymóg, wszystkie światła powinny być zielone”? Czy gdyby ktoś nam powiedział: „Mam taki wymóg, żeby wszystkie światła na mojej drodze były zielone” – nie roześmielibyśmy się głośno? Śmiejmy się więc także z samych siebie i swoich wymogów. To tak na początek. Trzeba też zawsze pamiętać o tej prawdzie, znanej Blockowi tak dobrze, jak mistrzom zen czy Eckkhartowi Tollemu: „Możesz działać tylko w chwili obecnej; możesz być tylko w chwili obecnej; możesz żyć tylko w chwili obecnej. Dostrojenie pozwala ci doświadczyć tej prawdy i wyrazić ją w życiu.”
4.
Czy to już cały sekret? Nie, to tylko dygresja. Rzecz w tym, że trzeba być czujnym, ponieważ układ tożsamości jest bardzo sprytny. Tworzy on – pisze Block – wymogi brzmiące zarówno pozytywnie („Chcę być dobrym, uprzejmym i współczującym człowiekiem”), jak i negatywnie („Postawię na swoim bez względu na wszystko”).” Fikser wykorzystuje wymogi obu rodzajów, „by wytworzyć motywacje i presję”. No, dobrze. Skoro układ tożsamości z taką łatwością przekształca naturalne myśli w wymogi, jak w takim razie odróżnić jedne od drugich? Block odpowiada prosto: „Naturalne myśli sprzyjają zdrowieniu, podczas gdy wymogi wywołują mentalna i fizyczną chorobę.” Powtórzę, ponieważ to naprawdę ważne: „Naturalne myśli sprzyjają zdrowieniu, podczas gdy wymogi wywołują mentalna i fizyczną chorobę.” A kiedy poznasz, że tkwisz w szponach układu tożsamości? Tu również odpowiedź jest oczywista: „Kiedy twoje wymogi nie są spełnione – pisze Block – strach i lęk – kręgosłup układu tożsamości – powodują napięcie fizyczne i ograniczają twoją świadomość tak, by postrzegała tylko nieszczęścia.”
5.
Jak zatem wygląda naturalna praca umysłu i praca umysłu pod wpływem układu tożsamości? Proszę spojrzeć na poniższy rysunek.
Pętla naturalna, obrazująca pracę zdrowego umysłu, składa się ze swobodnych myśli, które prowadzą do swobodnego działania, a dalej – do sprawnego połączenia umysłu i ciała. W tym układzie, w zdrowym układzie nie ma miejsca na depresor i fikser. Pojawiają się one w pętli układu tożsamości, kiedy myśl zostaje przechwycona i już nie idzie dalej, nie prowadzi do swobodnego działania, tylko staje w miejscu i kręci się, kręci, zabierając nam czas, energię i – przede wszystkim – spokój. Proste?
6.
Co jeszcze oferuje Stanley H. Block. Ponieważ to tylko krótki tekst informacyjny, wyliczę szybko: Block posługuje się (i zaleca to swoim klientom/pacjentom/podopiecznym/każdemu) mapami problemów. Pisze też o „otwartych pętlach”, czyli niezałatwionych sprawach, które zapychają umysł (temat i metafora znane czytelnikom „Getting Things Done” Davida Allena). Sporo miejsca poświęca także „kanałowi ja”, czyli temu, jak umysł snuje opowieści, w które dajemy się wkręcać niby w kiepski film o nas (stąd metafora telewizyjnego „kanału”). „Kanał ja”, co warto wiedzieć, oferuje tylko, jak pisze Block, dwa programy, mające zadowolić widza, czyli ciebie. Na pierwszym reżyserem i scenarzystą jest depresor, na drugim produkuje się, jeśli go nie zatrzymasz, fikser. Najwięcej jest jednak w „Powrocie do zmysłów” o uważności, która jest podstawą wszystkich technik dostrojenia prezentowanych w książce. Nic dziwnego. Bez uważności na co dzień, bez świadomego życia nie ma mowy o powrocie do zmysłów, ani dobrego z nich korzystania. „Praktyki uważności – pisze Block – nie polegają na tym, żeby zmieniać to, co się robi, ale na tym, żeby być świadomym siebie, kiedy się to robi. Poczuj grawitację, stapając po ziemi, kiedy schodzisz z pagórka, ciesz się ostrzem maszynki, kiedy się golisz, delektuj się spokojem chwili, kiedy malujesz sobie paznokcie. Kluczem jest bycie świadomym.”
7.
Efekty stosowania metody MBB są dziś już po czesci znane. Block – napisał Fabjański w „Moście na rzecze zmartwień” – zaczął stosować dostrojenie umysłu i ciała w roku 2002. Od tego czasu technika trafiła do coachingu, ośrodków leczenia problemów ze spaniem i uzależnieniami, szpitali onkologicznych i klinik, w których do normalnego życia wracają przetrąceni wojną weterani z Iraku. MBB – napisał Fabijański – to interwencja krótkoterminowa (najwyżej dziesięć sesji) – kosztuje mniej niż większość innych metod. Są już – dodał autor „Stoicyzmu ulicznego” – pierwsze badania jej skuteczności opublikowane przez „Journal of Agression, Maltreatment & Trauma” (wiele innych badań trwa). Program przeszły osiemdziesiąt dwie osoby z grupy osiemdziesięciu ośmiu odpowiedzialnych za przemoc domową, którym go zalecono. Zaledwie sześć (7%) stanęło ponownie przed sądem za pobicie członka rodziny (w okresie od 9 do 27 miesięcy od treningu). Wynik można uznać za bardzo dobry. A że „Powrót do zmysłów” zawiera dziesięciodniowy program treningowy MBB dla każdego – każdy może przekonać się na własnej skórze, jak to działa.
8.
Dygresja liryczna. Oto wiersz „Morze poranne” Konstandinosa Kawafisa (w przekładzie Zygmunta Kubiaka):
Tu stanąć chcę. Niech i ja trochę popatrzę
na przyrodę. Morza porannego i bezchmurnego nieba
świetliste lazury – i żółte wybrzeże. Wszystko
piękne i ogromne w tym świetle.
Tu stanąć chcę. I niech się łudzę, że to wszystko widzę
(to, co przez chwilę po przyjściu naprawdę widziałem),
a nie – także tu – moje urojenia,
wspomnienia, widma rozkoszy.
Poeci, twórcy – jak widać na przykładzie wiersza Konstandinosa Kawafisa – potrafią zamienić szalejącą machinę fiksera w machinę do produkcji piękna, pięknych zdań, pięknych obrazów, wspaniałych brzmień. Kawafis, Bernhard, Petrarka i wielu innych, także malarze, muzycy, rzeźbiarze i reżyserzy – umieli swoje zafiksowania opracować twórczo. W życiu codziennym jednak, nie łudźmy się, lepiej jest korzystać z umysłu pracującego wedle schematu pętli naturalnej.
Stanley H. Block, Carolyn Bryant Block, „Powrót do zmysłów”. Przeł. Marcin Fabjański, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2011.
Więcej na www.bridgingforlife.com – informacje o warsztatach i wykładach S.H. Blocka.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.