Dlaczego ktoś staje się zły i przechodzi do legendy jako zły, a ktoś inny przeciwnie? Czy nasze rozumienie zła nie jest uproszczone, a ferowane wyroki nie opierają się na niekompletnych danych? Jak to jest urodzić się innym, np. zielonym? Czy dobro i zło są tak bardzo od siebie różne? Czy istnieje wolna wola i czy zawsze mamy możliwość wyboru? To fundamentalne pytanie, zupełnie nie takie, jakich oczekiwalibyśmy po historyjce o tytule „Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu”. I aż dziw, że właśnie ta Zła Czarownica z Zachodu, której zgładzenie było warunkiem, jaki Czarnoksiężnik z Krainy Oz postawił Dorotce, kiedy ją zaniosło w jego strony, okazała się idealną bohaterką do tego, by spróbować odpowiedzieć na powyższe pytania. Akcja „Złej Czarownicy z Zachodu” dzieje się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Przyjęcie tak rozległej perspektywy pozwoliło Maguire’owi pokazać Krainę Oz jako niemal realne państwo, borykające się z wieloma jakże znajomymi problemami. Walka o prawa obywatelskie? Jest, tyle że walczą zwierzęta. Przemoc domowa? Zdarza się nawet Blaszanemu Drwalowi. Konflikty na tle religijnym, światopoglądowym i politycznym? Jak najbardziej – i to od pierwszych rozdziałów. Maguire nie tylko wziął się za wyjaśnienie spraw, które powieść Franka Bauma zostawiła nierozstrzygnięte, ambitny autor stworzył świat bogatszy, bardziej skomplikowany niż by to wynikało z prostych praw komponowania prequelu. Formalnie mamy tu sagę obyczajową, powieść kampusową i psychologiczną, romans i fantastykę. Treściowo – znacznie więcej niż ktokolwiek by się spodziewał.
Gregory Maguire, „Wicked. Życie i czasy Złej Czarownicy z Zachodu”. Tłum. Monika Wyrwas-Wiśniewska. Initium 2010.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.