1.
„Wszystkie zwierzęta na poboczu autostrady”, zbiór czternastu publikowanych wcześniej w prasie literackiej opowiadań Błażeja Dzikowskiego, który – przypomnę – w odstępie zaledwie kilku miesięcy opublikował też powieść „Brokat w oku”, to książka, o której pewnie za kilka czy kilkanaście lat, kiedy Dzikowski wydawać będzie powiedzmy piąty lub siódmy tom swojej prozy, mówić się będzie i więcej i cieplej i – mam nadzieję – sensowniej. Tymczasem – i takie jest moje, jak myślę, skromne zadanie – rzecz w tym, by nie przegapić tej publikacji, która pod pewnymi względami na szczęście zupełnie nie pozwala o sobie zapomnieć. A nie pozwala, ponieważ światy wykreowane przez Dzikowskiego, czy będzie to motel, który stoi poza normalnymi drogami życia, gdzie nie ma śmierci, czy może dom trzynastoletniej Sylwii N., przez który przeszedł Król Kundel i sprawił, że ojciec na czworakach „podszedł do ściany, rozpiął rozporek, co musiało być trudne w jego pozycji, i zaczął sikać na boazerię, podnosząc rasowo nogę” – otóż światy zmyślane przez Błażeja Dzikowskiego są nieporównywalne z niczym, a jak powiedział w niedawno opublikowanym na łamach „Dziennika” wywiadzie Wiesław Myśliwski: „Jako czytelnicy – Pan, ja i myślę, że wielu innych – czekamy w gruncie rzeczy na książkę, która nas zaskoczy. Na książkę, która będzie zamachem na nasze przyzwyczajenia, na naszą wyobraźnię, na ten świat, który mamy w sobie zakodowany i do któregośmy nawykli. To jest właśnie zadanie literatury! Nie jest zadaniem literatury potwierdzanie światów już istniejących w czytelniku. Słowem, nie reprodukcja świata, lecz stwarzanie świata.” („Dziennik”, 23.11.2007.)
2.
Jednak to, że opowiadania Błażeja Dzikowskiego zawierają elementy fantastyczne, oniryczne, czy – tak też można powiedzieć – z ducha Buzzatiego – to jedno. Inna rzecz, że w swoich najbardziej nawet zwariowanych opowieściach trzyma się Dzikowski swego rodzaju realizmu, jego, tak myślę, wyższej instancji (formy) – i to nadaje jego narracjom charakter tekstów – uwaga – nie tylko efektownych i dowcipnych, lecz także zwyczajnie mądrych. To intrygujące – proszę spróbować tak czytać te czternaście opowiadań – gdy śledzi się, a po pewnym czasie już wręcz czeka na te fragmenty, w których spod maski beztroskiego gawędziarza wychodzi medytacyjno-kontemplacyjne, surowe, bo saturniczne oblicze pisarza. Wtedy nagle atmosfera tej prozy zagęszcza się jeszcze bardziej i jest na przykład tak, jak gdy zrealizowało się marzenie dr. Szuacha z opowiadania „Przyjaciel to drugie Ja”, kiedy to Szuach – zgodnie ze swoim marzeniem – spotkał raz na ulicy siebie młodszego o trzydzieści lat: „Siedzieli w kawiarni, papierosy oparte na popielniczce snuły swoje srebrne, pogmatwane opowieści, zapadał zmierzch i ulice za oknem zamieniały się w nocne przygody, a dwóch Szuachów wciąż siedziało za stołem, próbując uratować samego siebie. Spomiędzy pożółkłej brody doktora Szuacha wysuwały się wizje nędznego życia, ostrzeżenia przed przykrymi wydarzeniami i porady, których sam kiedyś nie posłuchał.” Można też czytać ten tom, tropiąc ślady wielkiej samotności. Można, gdyż samotność bohaterów Dzikowskiego, mimo iż mają oni domy, rodziny, przyjaciół czy nawet życiowych partnerów, jest niezgłębiona. A jest taka, gdyż, jak czytamy w „Motelu”, „wszyscy są samotni w swoich wnętrzach i nikt nikogo nie ogrzeje od środka, i kochankowie mogą objąć swoje ciała, ale nie przytula serc, bo w środku wciąż jesteśmy samotni. Wszyscy są samotni, bo ich słowa i gesty nie niosą ich samych, są nieważne i fałszywe.” A więc: jeżeli pobrzmiewa w tych dialogach i akapitach Buzzati, to dodajmy, że Czechowem podszyty. A nie jest to – proszę mi wierzyć – mariaż z tych najłatwiejszych do sprokurowania.
3.
Oczywiście, można czytać Dzikowskiego tak, można i inaczej – niczego tu nie narzucam, jak zwykle jedynie sugeruję. Do tych sugestii wypada mi jednak dorzucić jeszcze garść uwag o dwóch ostatnich, najpóźniej napisanych, a więc najnowszych opowiadaniach zbioru. Tytułowe „Wszystkie zwierzęta na poboczu autostrady”, opublikowane niedawno w specjalnym wydaniu „Nowej Fantastyki” (Dzikowski – uwaga na marginesie – był nawet przez pewien czas redaktorem naczelnym tego pisma) i znane czytelnikom „Studium”, piękne, melancholijne „Jeżowce” to teksty ważne, gdyż ukazujące, w jakim kierunku zamierza autor „DruStory” podążać. I muszę powiedzieć, że choć teksty te w pewien wyraźny sposób na pewno miejscami biją na głowę opowiadania starsze, i choć są to już w pełni arcydzielne miniatury nowelistyczne, to jednak fakt, że przy ich pisaniu Błażej Dzikowski zdecydowanie i jawnie powściągnął swoją wyobraźnię, zdolną do niewątpliwie większych, niż w tych dwóch tekstach, fajerwerków – ten fakt to źródło mającego już swoją małą historię sporu między mną, a Błażejem Dzikowskim. Otóż rozumiem jego wysuwany w prywatnych rozmowach argument, że to „za łatwe” pisać tak brawurowo zakręcone teksty, kiedy ma się do tego talent i że prawdziwie ambitny twórca – a takim na pewno Dzikowski jest i to już od debiutanckiego, znakomitego „Psa” – powinien stawiać sobie wymagania powyżej swoich talentów i zdolności, a jednak – jako czytelnik – muszę wyrazić żal, że idzie Błażej Dzikowski, co dobitnie pokazała jego druga powieść, przywoływany już „Brokat w oku”, w stronę narracji skrajnie realistycznych, takich, które nie będą zapewne – obym się mylił! – kończyć się takimi akapitami-puentami, jak choćby cytowany już „Motel”: „A budynek motelu wypuścił ze ścian wielkie skrzydła i pofrunął ponad srebrnymi wzgórzami tam, gdzie bladożółte światło zaczynało już rozjaśniać ciężką ciemność nieba i gdzie wysmukłe, granatowe stworzenia rozwieszone na niebie obserwowały w milczeniu nadchodzący świt.” Jak z tą fantastyką i realizmem w prozie Błażeja Dzikowskiego będzie: czas pokaże. Ten tekst to jedynie skromna próba zwrócenia uwagi czytelników na zjawisko w literaturze ostatnich lat istotne. Na prawdziwy literacki fenomen, kryjący się pod nazwiskiem: Dzikowski.
4.
Czy wspominałem coś o pięknym języku tych opowiadań? Nie? W takim razie proszę raz jeszcze przeczytać cytowane w tej recenzji fragmenty.
Błażej Dzikowski, „Wszystkie zwierzęta na poboczu autostrady”, Biblioteka STUDIUM, Zielona Sowa, Kraków 2007.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.