Czy literatura uprawiana przez Enrique Vila-Matasa to mainstream czy już fantastyka? Trudno powiedzieć. Pewne natomiast jest, że każda książka tego autora to majstersztyk i „Eksploratorzy…” są tego potwierdzeniem. Bohaterowie tego zbioru, jak mówi o nich Vila-Matas, to zwyczajni ludzie, którzy znalazłszy się na skraju otchłani, przyjmują postawę członka wyprawy badawczej, sondującego możliwe horyzonty, dociekającego, co może znajdować się po drugiej stronie. Brzmi to niewinnie, ale nie dajmy się zwieść. W prozie Vila-Matasa czają się przepaście nie mniej otchłanne niż u Kafki, do którego w „Eksploratorach…” znaleźć można kilka odwołań. Również duchy Borgesa, Pessoi, Calvino i kilku jeszcze pisarzy unoszą się nad tymi historiami. Nie byłoby to jednak, cała ta erudycja, tak ciekawe, gdyby nie wdzięk, z jakim Vila-Matas kreuje swoich „eksploratorów” – ludzi staromodnych i bardzo aktywnych. Ludzi pozostających w bezpośrednich i zażyłych stosunkach z pustką. W niektórych opowiadaniach zbioru ta przepaść jest osią, wokół której budują się wątki. W innych pustka jest tylko pretekstem do napisania czegoś, co okazuje się historią możliwą, lecz nadrealną. I prawdą jest, co mówi tutaj narrator „Kawiarni Kubistycznej”: są to opowiadania przypominające czasami owe obrazy Vermeera, w których wnętrza przynależą do Delft, ale okna wychodzą na nicość, czyli na światło. Lubicie Vermeera? Siegnijcie po „Eksploratorów…”.
Enrique Vila-Matas, „Eksploratorzy przepaści”. Tłumaczenie Katarzyna Okrasko, Carlos Marrodán Casas. MUZA SA.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.