Trzynaście opowiadań tomu Jarosława Grzędowicza „Wypychacz zwierząt” to wszystko teksty, które powstały na czyjeś zamówienie. „Osobiście uważam – napisał w posłowiu autor „Księgi Jesiennych Demonów, uzasadniając fakt zebrania tekstów tak różnorodnych pod jednym tytułem – że takie zamówienie to po prostu wyzwanie. Czasem kusi, by wykręcić się od oczywistych skojarzeń, a czasem, żeby wywrócić je do góry nogami. Są tematy tak wyeksploatowane, że napisanie w ich ramach czegoś oryginalnego to istna akrobatyka.” Że Jarosław Grzędowicz arkana tej akrobatyki posiadł w stopniu mistrzowskim, tego chyba nie trzeba przypominać. Dość wspomnieć, że dwa z zamieszczonych w „Wypychaczu zwierząt” opowiadań to teksty nagrodzone. Sfinks za „Buran wieje z tamtej strony – opowiadanie roku 2004 i Nagroda Zajdla za „Wilczą zamieć” – opowiadanie roku 2005 – to wystarczająca rekomendacja. Ale też inne teksty, jak „Farawell Blues” napisany do antologii „Niech żyje Polska. Hura!”, czy „Pocałunek Loisetty” z antologii opowiadań katowskich to kawałek znakomitej pisarskiej roboty, przyejmnośc dla czytelników i wzór dla młodych adeptów pisarstwa fantastycznego. Dla sympatyków prozy Grzędowicza pewnym zaskoczeniem, a też uzupełnieniem wiedzy o tym autorze będą opowiadania „Hobby ciotki Konstancji”, „Nagroda”, „Obrona konieczna”, „Specjały kuchni Wschodu”, „Weneckie zapusty”, „Trzeci Mikołaj” i tytułowy „Wypychacz zwierząt”. Wszystkie te krótkie, błyskotliwe opowiadania, prezentowane tutaj w wersjach autorskich, nieco bogatszych od tych publikowanych z redaktorskimi skrótami i uproszczeniami – wspomina Grzędowicz w posłowiu – zostały napisane na zamówienie Magazynu Fakt, kiedy to w piśmie tym postanowiono robić ambitny dodatek kulturalny, gdzie i dla dobrej prozy znalazłoby się trochę miejsca. Grzędowicz znakomicie wykorzystał tamten moment, pokazując przy okazji dobitnie i w lekkiej formule, że gdyby tylko zechciał również w literaturze głównego nurtu, wyzbywszy się klasycznego rynsztunku fantasty, mógłby okazać się znakomitością. Dobrze się zatem stało, że zebrane zostały wszystkie te rozproszone po antologiach i pismach opowieści. Widać dziś dzięki temu, jak wszechstronnym, pomysłowym i starającym się za każdym razem dać z siebie jak najwięcej pisarzem jest autor „Pana Lodowego Ogrodu”.
Jarosław Grzędowicz, „Wypychacz zwierząt”, Fabryka Słów, Lublin 2008.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.