1.
Podróże w czasie. Odkąd ukazał się rewelacyjny „Wehikuł czasu” Herberta G. Wellsa napisano na ich temat tak wiele powieści i opowiadań, niekiedy naprawdę imponujących rozmachem intelektualnym i wizjonerstwem, że mogłoby się wydawać, iż topos ten został doszczętnie wyeksploatowany i każda kolejna literacka wyprawa w te rejony zakończyć się musi fiaskiem. Chyba że, jak Tom Holt potraktuje się temat żartobliwie. Ale napisać powieść poruszającą ten temat w sposób odkrywczy do tego stopnia, że krytycy niemal zgodnym chórem okrzykną jej autora znakomitością? O tym można było jedynie marzyć. Po lekturze debiutanckiej książki Charlesa Yu wypada jednak powiedzieć, że w fantastycznonaukowym wszechświecie cuda się czasem zdarzają. Tak, proszę Państwa, najnowsza książka z serii pod patronatem „Nowej Fantastyki”, traktująca o podróżach w czasie, jest odkrywcza, błyskotliwa, urzekająca zarówno w partiach komicznych, jak melancholijnych.
2.
Oto miasto. W mieście tym, które przyjezdni nazywają Nowe Angeles/Zaginione Tokio-2, w skrócie NA/ZT-2, a miejscowi zwą Miastem Pętli, żyje Charles Yu (zbieżność nazwisk, jak twierdzi autor, przypadkowa). Żyje, to może za dużo powiedziane. Wegetuje w wehikule czasu, model TM-31. Wielkość głównego pomieszczenia TM-31 jest, jak sam mówi, nieco większa od budki telefonicznej. Bardziej to zatem ciasna koperta czasoprzestrzeni, otulająca Yu niby drugie ciało, niż luksusowo wyposażona maszyna najnowszej generacji. TM-31, jak mówi Yu, to jego łóżko, biuro, salon, warsztat z narzędziami. Rodzina? Matka Charlesa, buddystka, zdecydowała się spędzić resztę życia w wybranej przez siebie godzinie. Tej, którą uznała za najszczęśliwszą godzinę swojego życia. Ponieważ świat oferuje takie formy istnienia, przebywa zamknięta w Połczyńskim 650, średniej jakości produkcie Planck-Wheeler Industries, firmy zajmującej się architekturą stylu życia, a specjalizującej w rozwiązaniach dla klientów indywidualnych. To taka fantastycznonaukowa wersja całodobowej opieki. Ojciec Yu? Zaginął. Co jest o tyle ważne, że to jego stara się odnaleźć Yu, podróżując swoim wehikułem.
3.
„Ludzie wynajmują wehikuły czasu – opowiada o swojej pracy Yu – Myślą, że mogą zmienić przeszłość. Potem docierają tam i zdają sobie sprawę, że przyczynowość nie działa tak, jak sobie to wyobrażali. Grzęzną w miejscach, do których nie chcieli się dostać, do których chcieli się dostać, do których nie powinni próbować się dostać. Wpadają w kłopoty. Logiczne, metafizyczne itd. Wtedy ja wkraczam do akcji. Przybywam i pomagam im się wydostać.” W momencie, kiedy Yu prezentuje walory wykonywanego zawodu, my, czytelnicy „Jak przeżyć…”, wiemy już, że on sam ugrzązł w miejscu, do którego nie powinien próbować się dostać. Czy jednak na pewno nie powinien? A może nie miał wyboru?
4.
Powieść Yu jest zdumiewającą historią rodzinną, formalnie bliską takim arcydziełom postmodernizmu, jak „Zaginiony w labiryncie śmiechu” Johna Bartha, klimatem natomiast przypominającą bardziej prozę Brunona Schulza czy Danilo Kiša niż „Stanie się czas” Andersona. To proza wysmakowana, inteligentna, każąca do siebie wracać. To nie jest dziełko do jednorazowej konsumpcji – w tej powieści są przepaście. Na jednym z poziomów jest to historia smutku i rozczarowania, na innym – traktat o oświeceniu. Jedynym, jakie oferować może literatura. Ale czy to mało?
Charles Yu, „Jak przeżyć w fantastycznonaukowym wszechświecie”. Przełożyli: Joanna Skalska, Adam Skalski. Prószyński Media 2011. Cena 28,00 zł
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.