„Libertarianizm” Davida Boaza, „Tao fizyki” Fritjofa Capry, „Tańczący mistrzowie Wu Li: spojrzenie na nową fizykę” Gary’ego Zukava, „Przepływ: psychologia optymalnego doświadczenia” Mihaly’a Csikszentmihalyi’ego, a także dzieła Carla G. Junga, Karla Poppera czy Thich Nhat Hanha – to tylko kilka propozycji z niemal trzystronicowej listy „Zalecane lektury”, dołączonej do debiutanckiej „Dyscypliny” Paco Ahlgrena. Listy na pewno zaskakującej, gdyż absolutnie niespodziewanej na końcu thrillera, ale też trzeba powiedzieć, że listy w jakiś tam sposób istotnej. Paco Ahlgren, miłośnik i znawca szachów, fizyki kwantowej, taoizmu i bankowości napisał bowiem dzieło ze wszech miar usiłujące wymknąć się gatunkowemu zaszufladkowaniu. Dzieło ambitne, czy nawet trzeba powiedzieć: wszystkożerne – i to w sposób, jakiego czytelnik zwykł dopominać się od literatury najambitniejszej, powiedzmy takiej spod znaku Umberto Eco. Eco to, co prawda, jeszcze nie jest, ale pochwalić debiutującego autora trzeba i zauważyć, że „Dyscyplina” to powieść używająca konwencji thrillera niczym możliwie najatrakcyjniejszego kostiumu dla wypowiedzenia i unaocznienia prawd i twierdzeń, jakich w klasycznych thrillerach raczej się nie spotyka. Stąd „Zalecane lektury”. Oczywiście, zauważą sceptycy, nie da się łamać reguł żadnego gatunku bezkarnie. Każdy też może zapytać, co zyskała, a co straciła „Dyscyplina” przez to, że jej autor raczej bez dyscypliny i przesadnego zapatrzenia w schemat podszedł do formy, jaką się posłużył? Odpowiedź na to ważne pytanie nie może być niestety jednoznaczna. Nie może – z prostej przyczyny: są wady i są ewidentne zalety takiego brawurowego, łamiącego schematy pisarstwa. Na pewno inna niż w tradycyjnym thrillerze jest u Ahlgrena dynamika opowiadanej historii. Jest to, trzeba powiedzieć, thriller, w którym momenty bardzo szybko prowadzonej narracji przeplatają się ze stronami jak gdyby celowo spowolnionymi. Dużo tu grozy, napięcia, atmosfery szaleństwa i niepokoju, lecz przerywane to jest – nie często, ale co jakiś czas – dość obszernymi i bardzo stonowanymi dialogami, albo wręcz erudycyjnymi wykładami na temat istoty życia, fenomenów fizyki kwantowej w połączeniu z filozofią Wschodu, bądź szczegółowym omawianiem skomplikowanych operacji finansowych, o jakich ludzie nie bardzo znający się na problemach Wall Street pojęcie mają w większości przypadków znikome. Z drugiej jednak strony, właśnie dzięki tym erudycyjnym, nietuzinkowym i zaskakującym wstawkom powieść Paco Ahlgrena zasłużyła u recenzenta „El Paso Times” na miano potężnego, wizjonerskiego thrillera, który czyta się jednym tchem. Z tym „jednym tchem” bym nie przesadzał. Powiedzmy, że książka czyta się z zaciekawieniem. Ta historia Douglasa Cole’a, zwanego Uzdrowicielem i atakowanego przez żądne zniszczenia moce z innych, równoległych do naszego światów, którym przeciwstawiają się możni i równie tajemniczy opiekunowie Cole’a, to również zastanawiający bildungsroman, taka nie prosta opowieść o dojrzewaniu i wewnętrznej przemianie człowieka, który stracił wszystko i zyskał wszystko, niczym w jakiejś hollywoodzkiej bajce. Więcej nie powiem, żeby nie zdradzić szczegółów. Ale – ważna uwaga. Ilekroć czytelnik dostaje do ręki książkę tego rodzaju, tylekroć powinien zdać sobie sprawę z dwóch rzeczy. Żadna książka nie jest tak naprawdę pojedyncza, lecz jest elementem systemu, biblioteki. To po pierwsze. Po drugie: tyle można z ambitnie pomyślanej książki zaczerpnąć i mieć przyjemności z jej przeczytania, ile się będzie w stanie dołożyć od samego siebie. W tym sensie „Dyscyplina” to bardzo wymagający thriller. Ambitny – dla czytelników ambitnych.
Paco Ahlgren, „Dyscyplina”. Przeł. Jan Hensel, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009. Cena 32 zł.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.