Większość z nazw tych narodów nic dziś już nikomu nie mówi. Albo niewiele. Aromunowie. A cóż to za tajemnicze plemię? Arboresze w Kalabrii. Jakiż to lud nieznany? Łużyczanie, Sefardyjczycy z Sarajewa, Niemcy koczewscy – kto poza zawodowymi historykami, specjalistami od Europy byłby w stanie powiedzieć coś więcej o tych mniejszościach? Być może ktoś by potrafił, ale tak, jak umie pisać o nich Karl-Markus Gauss, poza Karlem-Markusem Gaussem – nikt. Ale jest Gauss. Na szczęście dla wszystkich, którzy w Europie odróżniają jedynie Niemców od Anglików, a tych, czasem, od Francuzów i powiedzmy Hiszpanów, jest znakomity pisarz, eseista, wydawca i redaktor, a także przede wszystkim pasjonat w temacie ginących narodów Europy – Karl-Markus Gauss, który nie wahał się podjąć tematu trudnego, bolesnego i w sumie też niewdzięcznego, zawsze to bowiem bolesne i niewdzięczne zajęcie: pisanie o tych, których za dwa pokolenia może już wcale nie być. To jednak, co historycznie dotkliwe, literacko może być bardzo ponętne. Łatwo jest się przekonać o tym, widząc jak dobrze udało się Gaussowi opowiedzieć te kilka niełatwych historii: o żyjących w ruinach byłej Jugosławii Żydach, o trwających w swojej zamkniętej strefie Niemcach koczewskich, o Aromunach, i in. Dzięki tym opowieściom czytelnik ma możliwość choćby przez chwile poprzebywać w świcie, którego nie znajdzie reklamowanego na pierwszych stronach europejskich przewodników turystycznych, w świecie, który będąc zdecydowanie ginącym światem, nie zatracił jeszcze całkowicie swojej żywotności, kolorytu i odmienności. W prozie Gaussa świat ten, jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, został po prostu utrwalony – z całą mocą, na ją stać jest dobrą literaturę. Niezwykle trafnie napisał o talencie Gaussa cytowany na okładce Andreas Nentwich: „W tekstach Gaussa mieszają się analiza polityczna, dyskurs historyczny, refleksja kulturowo-filozoficzna, reportaż, wywiad i opis podróży, tworząc własny gatunek literacki wysokiej próby – niezwykle wciągającą lekturę.” W tej niezwykle wciągającej lekturze najciekawsze jest być może to, że strona po stronie przekonywać się można, jak nieodkrytym w gruncie rzeczy kontynentem jest Europa, ile w niej jeszcze miejsc dziwnych, niepokojących, tajemniczych, ile przestrzeni niepoznanej i nieoswojonej. Proza Gaussa najbliższa jest może temu pisarstwu quasi-reportażowemu, jakiemu od lat z powodzeniem oddaje się Andrzej Stasiuk. Jednak inny jest rodzaj metafizyki, jaki wykreowany zostaje w najlepszych miejscach prozy autora „Umierających Europejczyków”. Inny i bardzo cenny, dlatego warto przeczytać te książkę.
Karl Marcus-Gauss, „Umierający Europejczycy. Podróże do sefardyjskich Żydów z Sarajewa, Niemców z Gottschee, Aborszów, Łużyczan i Aromunów. Ze zdjęciami Kurta Kaindla”. Przełożyła Alicja Rosenau, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2006.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.