Dziwny to horror, ale dobra powieść. Bez jednego, prostego „dramatycznego pytania”, będącego zazwyczaj klasycznym elementem bestsellera. Bez „sexy lokalizacji”, bo wszystko jest tu do bólu amerykańskie i zwyczajne. Bez brawurowych zwrotów akcji (chociaż kilka scen jest znakomitych i zapadających w pamięć). I tylko bohater jest nieco tajemniczy, ma dar: widzi zmarłych, „martwiaków”, jak on ich nazywa. Mimo jednak tej cechy, która w przypadku niemal każdej książki mogłaby sama w sobie stanowić nieustające źródło koszmaru, „Krąg doskonały” horrorem raczej nie jest. Ta historia trzydziestodwuletniego Willa „Truposza” Kennedy’ego, rozwiedzionego z Josie, ojca dwunastoletniej Megan, faceta, o którym trudno byłoby powiedzieć, że odniósł życiowy sukces, jest powieścią, w której horror wydaje się być jedynie poręcznym przebraniem, służącym pokazaniu zupełnie czegoś innego. To historia niespełnionej miłości, rozbitej rodziny, miłości ojca do córki pozostawionej pod opieką matki i jej nowego mężczyzny, a także opowieść o cienkiej granicy oddzielającej życie od śmierci. Nie wiem, jak to się stało, trzeba by uporczywego rozkładania tej powieści na elementy pierwsze, by zrozumieć, jak mimo tych wszystkich, wyżej wymienionych „braków”, udało się Seanowi Stewartowi napisać książkę trzymającą w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Książkę dowcipną, mądrą, ukazującą świat z perspektywy kilku osób, z których każda nosi w sobie swój dramat, swój prywatny horror. Jest tutaj m.in. duch AJ, pierwszej miłość „Truposza”, dziewczyny ze zrośniętymi palcami stóp, zastrzelonej z niewiadomego powodu przez swojego chłopaka. Jest Hanlon, morderca i duch mściwy, pragnący zabić wszystkich, którzy „Truposza” kochają. Pojawia się duch wujka Billy’ego, recytujący wersety Biblii. Mamy też Megan, dwunastoletnią córkę „Truposza”, mającą swoje problemy i tajemnice wieku dojrzewania. Wreszcie sam Will, mężczyzna zdający sobie sprawę, że w jego życiu coś chyba poszło nie tak, skoro jest tu, gdzie jest i robi to, co robi. Można odnieść wrażenie, że Sean Stewart chciał tak naprawdę napisać dobrą powieść obyczajową i konwencji horroru użył jedynie w celu uatrakcyjnienia fabuły. Zamiar powiódł się, wyszła świetna powieść obyczajowa i tylko fani horroru mogą czuć się po lekturze lekko zawiedzeni. Ja nie byłem.
Sean Stewart, „Krąg doskonały”, przełożył Andrzej Sawicki, Wydawnictwo Red Horse, Lublin 2007.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.