Wesoła i żądna nie byle jakich przygód kompania trafiła się młodemu goblinowi imieniem Jig, który do tej pory, mimo wieku odpowiedniego do wojaczki, tracił czas pilnując wielkich kadzi z syfią, przy którym to mało chwalebnym zajęciu mógł sobie jedynie pomarzyć o byciu wielkim, goblińskim bohaterem. Kompania ta to: Krasnolud Darnak Głazołupacz, skryba i bakałarz, ich wysokości Barius i Ryslind Wendelsonowie, synowie króla Adenkara i królowej Jeneve, do tego wreszcie tajemnicza elfka Riana – a wszyscy oni poszukujący pilnowanej przez smoka Strauma legendarnej Laski Stworzenia, w której po Wojnie Bogów mag imieniem Ellnorein zaklął, jak mówią pradawne przekazy, niezły kawał mocy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że jedynie uważany za tumana (bo goblin) Jig wie, iż ambicje Darnaka i spółki, to potencjalnie wspaniały materiał na pieśń: „Niedoszli pogromcy Strauma i ich długie, pełne męczarni konanie”, którą gobliny chętnie śpiewałyby jedząc wieczorny posiłek. Zresztą, co mówić o śmierci zadanej nierozważnym śmiałkom przez smoka, skoro po drodze do Laski spotkać można inne gobliny, jeszcze drapieżniejsze od nich hopgobliny, żywiące się truchłem ścierwojady, czy też ponure jaszczurniki, tę tylko mające słabość, że nie mogą zbyt daleko od jeziora, w którym mieszkają, odejść. Nie wspominając o stworach jeszcze pokraczniejszych, od których roi się w świecie podziemi. Książka Jima C. Hinesa nie jest jednakże wyłącznie kolejnym dziełem fantasy, mającym oddać z powagą aurę przygody, w której udział wzięli reprezentanci tych, co zazwyczaj, ras. Hines pokusił się – i to jest główna zaleta „Zadania goblina” – o napisanie lekkiej parodii gatunku, o spastiszowanie formuły, w której utarło się, że magowie są tacy, krasnoludy to tamto, a gobliny… Sami wiecie, jak fatalną reputacją cieszą się gobliny. Cała przyjemność z tej lektury polega więc – prócz zwyczajowego czekania na Wielki Finał przygody – na dowiadywaniu się o zwyczajach, przesądach i charakterologicznych osobliwościach, jakimi autor zechciał obdarzyć swoich bohaterów. No i te stare goblińskie mądrości: „Zawsze wybieraj znane niebezpieczeństwo, bo łatwiej od niego uciec.” Albo te krasnoludzkie pieśni: „Dawno temu, przed wiekami / Żył mag Ellnoreinem zwany / (…) // Dnia pewnego spotkał księżną / Czystą, słodką, niezamężną / Oko łase na piękności / Tak więc rzecze w swej śmiałości // Nieobca mi czarów potęga / Moc ma wielka bogom sięga / Okaż w łożu mi swą łaskę / Ujrzysz mą wszechmocną laskę”.
Jim C. Hines, „Zadanie goblina”, przeł. Dominika Schimscheiner, Fabryka Słów, Lublin 2008.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.