Sylwetka: Sei Shōnagon, czyli Pani Spokój (966 – 1017?)
Jakże inne są te same gawrony w ciągu dnia!
Sei Shōnagon, „Zeszyty wezgłowiowe”
Źródło: Zwichrzone zapiski
W „Zeszytach spod poduszki, czyli notatniku osobistym pani Sei Shōnagon” (tłum. Agnieszka Żuławska–Omeda [w:] „Estetyka Japońska”, t. 1, red. Krystyna Wilkoszewska, Universitas, Wrocław 2008) czytamy m.in.:
„Wiosną jutrzenka. Kiedy zarys gór powoli bielą wyłania się z mroku, świat różowieje, a fioletowe chmury, jak cieniutki baldachim, kładą się na niebie.
Latem są noce. A jeszcze lepiej, kiedy księżycowe. Nawet ciemność nie straszy, kiedy rój świetlików w locie cieniutko krzyżuje promienie. Ale też prześliczne są i tajemnicze dwa świętojańskie robaczki albo nawet jeden, gdy palą nikłą smużkę, by utonąć w mroku. Deszcz letnią nocą także jest cudowny…
Jesień to są wieczory. Kiedy w słońca ostatnim promieniu szczyty gór wydają się bliskie, a wrony łącząc się w pary lub trójki zwołują się na nocleg. Lecą tam w pośpiechu. To też jest piękne. A jeszcze bardziej dzikich gęsi sznur, kiedy wysoko zdaje się tak drobny. Kiedy już słońce zajdzie za horyzont, a wiatr się zerwie, rozdzwonią się cykady – co czuję wtedy, słowem nie wypowiem…
Zima to ranek biały po bezsennej nocy. Popatrz, spadł śnieg – i o tym pomilczę… Świat oszroniony biało, a nawet bez szronu – niech będzie tylko mroźny, wnet rozpalą ogień, będą nosić węgle. To wszystko rodzi pokój, bo zgadza się z czasem. Ale w południe, kiedy mróz jest lżejszy, gaśnie ogień w piecyku. Biały zostaje popiół. Tak być nie powinno…” (Sei Shōnagon „Makura no Sōshi”.)
Sei Shōnagon (966 – 1017 lub, jak podają inne źródła 1021), czyli Pani Spokój z rodu Kiyohara to bez wątpienia jeden z najznakomitszych wzorów pisarstwa, które łączy to, co prywatne, z tym, co publiczne, światowe. Przede wszystkim jest spostrzegawcza. Chwyta niuanse, zależności. Bawi ją porządkowanie świata. Pisząc, układa listy, stara się uczynić zrozumiałą – na ile można to zrobić siłami wyobraźni i bez popadania w banał – rzeczywistość. Można podziwiać jej dystans, który tylko w części jest wynikiem wzrastania w kulturze cesarskiej Japonii. To zresztą może nie tyle dystans, co, by tak rzec, umiejętność zatrzymania się w porę. W porę, a więc tak, by możliwe było spojrzenie na sprawy i ludzi sub specie aeternitatis (z punktu widzenia wieczności). Innym talentem Shōnagon jest widzenie zjawisk w ruchu, dynamicznie. Ulotność – to kolejna cecha wszechświata, którą Pani Spokój kontempluje w sposób poetycki.
Trudno o książkę piękniejszą, podziwianą przez największych (m.in. Pascala Quignarda, który wykorzystuje techniki podpatrzone w „Makura no Sōshi” we własnych książkach). A jednocześnie trudno o rzecz bardziej – jeśli taka kategoria pasuje do tekstów literackich, to na pewno można jej użyć w przypadku tego arcydzieła – kruchą. Ilekroć czytam „Zapiski spod wezgłowia”, jak książka (wydana w okrojonej wersji i bez żadnego sensownego aparatu krytycznego, a tylko z żałosną ilością najkonieczniejszych przypisów) została zatytułowana w wersji Wydawnictwa Akademickiego DIALOG (przeł. Agnieszka Heuchert, Warszawa 2013), myślę, że Sei Shōnagon mogłaby powiedzieć za jedną z bohaterek „Muzeum ciszy” Yoko Ogawy: „Moja praca polega na tym, aby jak najwięcej przedmiotów, które ześlizgnęły się ze stołu świata, pochwycić w locie i ocalić przed rozbiciem, przywracając im ich najgłębszą wartość”. (Przeł. Anna Horikoshi, W.A.B., Warszawa 2012.) Pani Spokój to właśnie robi: chwyta wszystko, co ma w zasięgu wzroku, ucha i wrażliwości, a następnie pokazuje, jak przywraca się wartość rzeczom, które napotykamy przypadkiem. A wszystko jest napotkane przypadkiem.
Uwaga! Ostatnia książka Jakuba Winiarskiego to napisany wspólnie z Piotrem Ibrahimem Kalwasem „Archipelag islam. Czas Koranu, czas zmiany. Rozmowy bez cenzury”.
Książkę można zakupić na stronie wydawnictwa Błękitna Kropka:
http://www.blekitna.pl/tytuly/archipelag-islam/
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.