Porada dnia:
Ty decydujesz, co jest inspiracją. (J.W.)
Zgadzacie się z tym?
Ćwiczenie. Przez pięć minut patrz na świat wokół ciebie, jak na niewyczerpane źródło inspiracji. To krzesło, ta szyba, ten człowiek, ta ulica, te przedmiot codziennego użytku, a nawet ta pogoda – wszystko może kryć w sobie opowieść i twoim zadaniem jest uświadomić sobie, jaka to może być opowieść. To, co wyda ci się najbardziej intrygujące, przywołujące najwięcej intymnych, osobistych obrazów i skojarzeń – zapisz na minimum pół strony lub stronę. Ćwiczenie można i należy powtarzać.
Komentarz. Ilekroć spotykam kogoś, kto twierdzi, że szuka inspiracji, przypomina mi się pewien żart. Wygląda na inspirowany myślą zen, ale nie jest o wygolonych na łyso mnichach, lecz o rybach. Stary rekin spotyka dwa młode rekiny. Wyszczerza zęby, macha płetwą na powitanie i pyta:
– Cześć chłopaki, jak tam woda?
Młode rekiny stają jak wryte. Milczą. W końcu odpływają. Po kilku minutach jeden mówi do drugiego:
– Ty, co to jest ta woda?
Wydaje mi się, że podobnie jest z pisarzami (zwłaszcza początkującymi), którzy zastanawiają się, skąd czerpać pomysły i co mogłoby być inspiracją. Zanurzeni po uszy w historiach, z których każda mogłaby stać się zaczątkiem opowiadania, wiersza czy nawet powieści, nawet nie zdają sobie sprawy, jak szczelnie otacza nas i przenika, występująca pod rozmaitymi postaciami, mityczna „inspiracja”. A przecież wszystko wokół nas może nią być, jeśli tylko uznamy, jeśli zgodzimy się, że tak jest. Jeżeli podejmiemy nieodwołalną decyzję, że tak właśnie ma być.
Inny rodzaj inspiracji bierze się oczywiście z książek, filmów, dzieł sztuki, na które trafiamy, lub których poszukujemy. Kultura żywi się sama sobą, dzieła pożerają dzieła, na naszych oczach co najmniej od czasów Homera, a na pewno od Montaigne’a i Shakespeare’a rozgrywa się wielkie kanibalistyczne widowisko, którego efektem nie jest sterta ogryzionych, spłowiałych szkieletów, lecz masa kolejnych dzieł, coraz to innych filmów, książek, obrazów, których twórcy wzięli coś, co już było i uczynili swoim i nowym. Każdy może przeczytać tom historycznych kronik i na ich podstawie napisać dramat, który tu i teraz, jak w swoim czasie „Hamlet”, opowie o tym, co ważne i nieprzemijające. Każdy może się „zainspirować”, wystarczy, żeby popatrzył na dowolne zdarzenie czy postać jak na źródło, z którego można zaczerpnąć, by pisać. Myślisz, że znaczek pocztowy jest przedmiotem zbyt błahym, by traktować go jak potencjalne źródło natchnienia? Przeczytaj opowiadania Brunona Schulza. Chcesz wiedzieć, co to jest ta „woda”? Rozejrzyj się: oto ocean.
Książki, które mogą szybko pomóc w zrozumieniu, co to naprawdę jest inspiracja i że łatwiej o nią niż się zdaje:
Bruno Schulz, „Sklepy cynamonowe”, „Sanatorium Pod Klepsydrą”,
Peter Handke, „Once Again For Thucydides”,
Karl Ove Knausgård, „Wiosna”, „Jesień”, „Zima”, „Lato”,
Annie Dillard, „Pielgrzym nad Tinker Creek”,
Paweł Sołtys, „Mikrotyki”.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.