Esej Davida Fostera Wallace’a „The Nature of the Fun” z tomu „Both Flesh and Not: Essays” zaczyna się od przypomnienia metafory dzieła według jednego z bohaterów „Mao 2” Dona DeLillo. Nie jest to dokładne przytoczenie słów DeLillo, raczej wariacja na motywach, ale wersja Wallace’a jest nawet lepsza, silniej narzucająca się wyobraźni niż trudny do znalezienia akapit z „Mao 2” (radzę szukać w rozdziale 5 i nie być zdziwionym, że to tylko tyle). Dzieło – w przesadzonej dla efektu interpretacji autora „Infinite Jest” – jest jak dziecko. Lecz nie zwykłe, zdrowe i silne, lecz upośledzone i spotworniałe. Takie, które biega, pełza i skacze za twórcą, domagając się całkowitej uwagi. Twórca tymczasem, który, co oczywiste, marzył raczej o czymś pięknym, wspaniałym, godnym podziwu i gwarantującym szacunek innych, jest teraz, na widok tego, co spłodził, w sytuacji kogoś, kto chciałby, żeby inni nie widzieli w dzieciaku degeneracji i potworności. Musi wręcz pragnąć, aby widzieli oni to, co on sam, artysta, widzi w zdeformowanym, nieszczęsnym tworze – oczyma duszy. A zatem chce, żeby inni widzieli piękno tam, gdzie on sam nie jest go już w stanie dostrzec. Tak pisze o tym momencie strasznego rozpoznania i uświadomienia Wallace: „So you’re in a bit of a dicey position: you love the infant and want others to love it, but that means you hope others won’t see it correctly. You want to sort of fool people: you want them to see as perfect what you in your hart know is a betrayal of all perfection”. („Znajdujesz się w ryzykownej pozycji: kochasz dzieciątko i chcesz, aby inni je kochali, ale to znaczy, że masz nadzieję, iż inni nie zobaczą go we właściwy sposób. Chciałbyś więc trochę ogłupić ludzi: pragniesz, żeby widzieli jako perfekcyjne coś, o czym w głębi serca wiesz, że jest zdradą wszelkiej perfekcji.”)
Trzeba, jak to ktoś powiedział, umieć porzucić obraz książki, jaką się ma w głowie, na rzecz tej, którą udaje się napisać. Trzeba pogodzić się z faktem, że pisze się nie takie książki, o jakich napisaniu się marzy, ale takie, jakie zdoła się przelać z wyobraźni na papier. Najtrudniejszą jednak rzeczą może okazać się pozwolenie innym, czytelnikom i krytykom, aby widzieli nie ten idealny obraz tekstu, nad jakim pracowaliśmy i jaki wciąż jeszcze mamy w głowie (a którego nie mamy i nigdy mieć nie będziemy na papierze), lecz ten, który i my tak naprawdę widzimy i który jest ostatecznym efektem naszej pracy: pełen wad, błędów, niedoskonałości.
.
.
Uwaga! Ostatnia książka Jakuba Winiarskiego to napisany wspólnie z Piotrem Ibrahimem Kalwasem „Archipelag islam. Czas Koranu, czas zmiany. Rozmowy bez cenzury”.
Książkę można zakupić na stronie wydawnictwa Błękitna Kropka:
http://www.blekitna.pl/tytuly/archipelag-islam/
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.