O literackości życia, duszy i końcu literatury (wg Wasilija Rozanowa)
Wasilij Rozanow nie napisał powieści. Nie napisał nawet zbioru opowiadań. Ale spośród wielkich Rosjan XIX wieku być może on najbardziej żył obsesją literatury. Nie tylko literaturą samą, ale wszystkim, co z nią związane i co przez nią – związane z życiem, a także – to kolejna wielka obsesja Rozanowa – śmiercią. Spośród licznych uwag, jakie ten dziwny myśliciel pozostawił w tomach takich, jak m.in. „Pół-myśli, pół-uczucia” (przeł. Ireneusza Kani, Oficyna Literacka, Kraków 1998), czy „Opadłe liście” (przeł. Ireneusz Kania, Jacek Chmielewski, Fundacja Augusta hr. Cieszkowskiego, Warszawa 2013) znajduje się i ta o literackości duszy i życia, zbędności literatury, a wreszcie – jej nieuchronnym końcu. Pisał Rozanow: „Nie literatura, a to, co wokół niej, jest przerażające: literackość duszy, literackość życia. To, że każde przeżycie zamienia się w drgające, żywe słowo: ale na tym wszystko się kończy – samo przeżycie umarło, nie ma go. Temperatura (człowieka, ciała) ostygła od słów. Słowo nie pobudza, o, nie! – ono ochładza i pozostawia. Mówię o oryginalnym i pięknym słowie, a nie o słowie „takim sobie”. Z tego powodu po „złotych epokach” w literaturze zawsze następuje głęboki rozkład całego życia, apatia, znudzenie, nieudolność. Naród staje się senny, życie staje się snem. Tak było w Rzymie po Horacym i w Hiszpanii po Cervantesie. To nie przykłady są przekonujące, a istotny związek rzeczy.
Dlatego de facto literatura nie jest potrzebna: w tym wypadku Leontiew miał rację. „Dlaczego, wyliczając sławnych ludzi danego wieku wszyscy wymienią, na przykład Goethego i Schillera, a nie Wellingtona i Schwarzenberga? Właśnie, „dlaczego”? Dlaczego „wiek Mikołaja” był „wiekiem Puszkina, Lermontowa i Gogola”, a nie wiekiem Jermołowa, Woroncowa i jeszcze jakichś? Nawet nie wiemy. Jesteśmy tak oczarowani książkami, nie – tak zawaleni książkami, że nawet nie pamiętamy o dowódcach. Z pogardą i dalekowzrocznie poeci nazywali dowódców „Skałozubami” i „Betryszczewami”. A to jest przecież jednostronność i kłamstwo. Wcale nie jest potrzebna „wielka literatura”, a wielkie, piękne i pożyteczne życie. A literatura może sobie być „byle jaka” – „aby wszcząć bójkę”.
.
Czyż nie jest więc opatrznościowe, że tutaj „wszystko się wali”? Nie Gribojedow – a Leonid Andrejew, nie Gogol – a Bunin i Arcybaszew. Być może. Być może, żyjemy w okresie wielkiego końca literatury.” (Przekład: Henryk Paprocki.)
Jeśli cię to zainteresowało i chciałbyś przeczytać więcej „pół-myśli, pół-uczuć” Rozanowa o życiu, literaturze i tym dziwnym, niepokojącym stanie ducha zwanym „Rosją”, zajrzyj tutaj.
Uwaga! Ostatnia książka Jakuba Winiarskiego to napisany wspólnie z Piotrem Ibrahimem Kalwasem „Archipelag islam. Czas Koranu, czas zmiany. Rozmowy bez cenzury”.
Książkę można zakupić na stronie wydawnictwa Błękitna Kropka:
http://www.blekitna.pl/tytuly/archipelag-islam/
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.