Już jako nastolatka napisała powieść, która choć zaginęła, w umyśle jej jedynego dorosłego czytelnika pozostawiła wrażenie „błyskotliwego konceptu literackiego”. Wcześnie, jako dwudziestolatka, wyszła za mąż, za pisarza Paula Bowlesa i szybko wraz z nim stała się ulubienicą literackich i artystycznych kręgów nowojorskiej bohemy końca lat trzydziestych. Prowadziła życie nie tyle może awanturnicze, co zdecydowanie towarzyskie, czego efektem stało się w końcu założenie przez nią i męża słynnej kolonii artystycznej w Tangerze, gdzie prawie cały czas przyjeżdżali i bawili się arcyciekawi goście (m.in. Truman Capote, William Burroughs i cała plejada bitników) Pisała przy tym wszystkim sporadycznie, podobno z powodu blokady psychicznej i perfekcjonizmu, który nie zezwalał jej na wypuszczenie w świat tekstu minimalnie nawet „niedorobionego”. Mimo tego, ci, co jej opowiadania czytali, byli pełni zachwytu. Truman Capote wyrażał się o jej stylu w samych superlatywach, a i inni podziwiali jej kunszt. Dużo piła. Publikowała niewiele. Tak rodziła się legenda Jane Bowles. Jedyna powieść w dorobku tej genialnej, zdaniem jej licznych wielbicieli, autorki, to historia dość zagmatwana. Weźmy bowiem sam tytuł. Tak w szkicu „Glosa o Jane Bowles” pisał w Literaturze na świecie (7-8/2003) Andrzej Sosnowski: „Tytułowe dwie poważne damy to nie pani Copperfield i Pacifica, nie Pacifica i pani Quill, nie pani Quill i pani Copperfield, nie liczy się też Peggy Gladys. Główne bohaterki Two Serious Ladies (1943) to pani Copperfield oraz panna Goering; co ciekawe, w panamskim rozdziale powieści panna Goering pojawia się tylko raz, w ‘reminiscencji’ drugiej bohaterki (…).” Cóż, łatwo po takim wprowadzeniu zrozumieć, dlaczego, jak pisze dalej Sosnowski, „przyjemność czytania prozy Jane Bowles nie przekłada się na język opisu perypetii fabularnych.” Z jakich wiec przyczyn więc warto czytać prozę Jane Bowles? Może dlatego, że jest to proza na swój sposób cudowna? Może dlatego, że mało kto tak jak Bowles potrafi wprawić w zdumienie na przestrzeni zdania po to tylko, by czytelnik trwał w tym zdumieniu możliwie najdłużej i by nigdy nie dowiedział się, co tak naprawdę go zdumiało? Smutek tej prozy, humor tej prozy i całe piękno tej prozy dotrze być może do nielicznych. Ci jednak uznają Jane Bowles za swoją autorkę i nie będą umieli się z nią rozstać. To dla nich pisał np. tak: „Stanęła na ulicy i czekała, aż poczuje przypływ radości i ulgi. ale szybko odkryła w sobie nowy smutek. Czuła, ze nadzieja już na zawsze straciła swoją dziecinna postać. – Niewątpliwie jestem bliżej zostania świętą – pomyślała panna Goering – jednak czy to możliwe, ze jakaś ukryta przed moim wzrokiem część mej osoby gromadzi grzech za grzechem równie szybko jak pani Copperfield? Tę drugą możliwość panna Goering uznała za rzecz całkiem interesującą, ale pozbawioną większego znaczenia.”
Jane Bowles, „Dwie poważne damy”. Przełożył Andrzej Sosnowski. Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.