Opowieść o płatnej morderczyni z Medellin, pięknej Rosario o przydomku Tijeras (Nożyczki), zaczyna się akapitem, który o bohaterce kolumbijskiej ballady oraz o samej balladzie mówi właściwie wszystko: „Ponieważ Rosario została postrzelona w chwili, kiedy ją całowano, ból miłości pomylił jej się z bólem śmierci. Ale kiedy oderwała swoje usta od tamtych ust i zobaczyła pistolet, zrozumiała.” Ta powieść jest taka, jak to pierwsze zdanie, często mowa w niej o miłości i równie często – o śmierci. I tylko poczucie humoru autora pozwala narratorowi, jednemu z tych, który kochał Rosario, uciec od przesadnego patosu. Postać Rosario – trudno oprzeć się temu wrażeniu – pomyślana została przez Jorge Franco, jako postać mityczna i symboliczna. Z jednej strony Rosario Tijeras to, jak często podkreśla narrator, niesamowicie piękna i groźna kobieta z krwi i kości, która zgwałcona w wieku lat ośmiu już w trzynastym roku życia dokonała nożyczkami zemsty, kastrując jednego z gwałcicieli; z drugiej: Rosario to w znacznej mierze symbol całej współczesnej Kolumbii, a pisze o tym sam Franco: „Rosario mogła opowiedzieć tysiąc historii i wszystkie wydawały się nowe, ale gdyby je podsumować, była to wciąż ta sama historia: opowieść o Rosario bezskutecznie próbującej wygrać z życiem. (…) Po prostu wygrać, pokonać je, mieć u stóp jak upokorzonego przeciwnika, albo przynajmniej się nie oszukiwać, tak jak my wszyscy, którzy sądzimy, że praca, żona, bezpieczny dom i dzieci załatwiają sprawę. Walka Rosario nie była taka prosta, miała swoje głębokie korzenie, sięgające daleko wstecz, do poprzednich pokoleń; jej życie jest ciężkie jak cały ten kraj, bo ona ma w sobie geny rasy konkwistadorów i sukinsynów, którzy maczetą torowali sobie drogę przez życie, wciąż tak robią; jedli maczetą, pracowali nią, golili się, zabijali i załatwiali sprawy ze swoimi kobietami. (…) Zmieniła się broń, ale nie sposób jej użycia. Opowieść też się zmieniła, zrobiła się przerażająca, przeszliśmy od dumy do wstydu, nie rozumiejąc, co, jak i kiedy właściwie się wydarzyło. Nie wiedzieliśmy, jak długa jest nasza historia, ale czuliśmy jej ciężar.” Trzeba przyznać, że jak na serdecznego przyjaciela gangsterów, narrator zaskakuje swoją wiedzą i przemyśleniami, co jednak nie przeszkadza w lekturze, wręcz przeciwnie, wzbogaca ją. Powieść Franco to tzw. znakomita proza na lato, ponieważ nie będąc wymagającym wielkiego skupienia arcydziełem, nie jest też książką nudną. Bieda ludności Kolumbii i wojny narkotykowych karteli w tle, ironicznie potraktowana, typowa południowoamerykańska uczuciowość bohaterów na planie pierwszym, zabawne lub pełne niezamierzonego, nieco komicznego patosu dialogi – to może spodobać się czytelnikom złaknionym nowej pisarskiej osobowości. Jorge Franco jest taką osobowością, potwierdził to sam G.G. Marquez, którego wypowiedź cytowana jest na okładce „Rosario Tijeras”: „To właśnie jemu spośród kolumbijskich autorów chciałbym przekazać pałeczkę.” Warto przeczytać, sprawdzić, kogo też Marquez wybrał i namaścił.
Jorge Franco, „Rosario Tijeras”. Przełożył Tomasz Pindel. Wydawnictwo Czarne 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.