Jakub Winiarski: Przedstaw się, proszę.
Joanna Onoszko. Pewnie chciałbyś wiedzieć, czym się zajmuję? Głównie kotami. Mam sześć kotów, które są bardzo absorbujące. Są albo głodne, albo chcą wejść lub wyjść na dwór. A poza byciem służącą kotów zajmuję się różnorakim pisaniem. Czasem na tym zarabiam, a czasem nie.
J.W.: Od kiedy wiedziałaś, że chcesz pisać?
J.O.: Nie wiedziałam, że chcę. Wiedziałam, że muszę. Czułam ten wewnętrzny przymus od dzieciństwa. Zawsze coś pisałam. Pamiętniki, listy. Potem pracę magisterską. Chociaż akurat pracę magisterską to nie tyle pisałam, co bardziej rysowałam.
J.W.: Co jest dla ciebie najważniejsze w pisaniu?
J.O.: Pisanie! W pisaniu najważniejsze jest pisanie. O wiele łatwiej jest mi wyrazić to co czuję na piśmie. Pisząc jestem całkowicie skupiona. Zajmuje mnie wtedy tylko pisanie.
J.W.: Jak trafiłaś na warsztaty pisarskie?
J.O.: Szukałam i trafiłam. Pytasz o konkretne warsztaty, czy tak ogólnie? Najpierw trafiłam do Instytutu Badań Literackich PAN na Warsztaty Kreatywnego Pisania. Potem do Pasji Pisania.
J.W.: Dlaczego zostałaś na warsztatach?
J.O.: Bo były fajne.
J.W.: Czy warsztaty pomogły ci w pisaniu?
J.O.: Generalnie bardzo. Choć miewałam chwile zwątpienia. Gdy na pierwszych zajęciach obśmiałeś trochę moją główną bohaterkę. Ale dzięki temu wyszła na ludzi. Ta moja bohaterka. Bo następnego dnia po zajęciach właśnie z tego zwątpienia zaczęłam szorować szczoteczką do paznokci fugi na podłodze łazience i wtedy mnie olśniło, że to rzeczywiście idiotka.
J.W.: Czego nauczyłaś się przede wszystkim na warsztatach?
J.O.: Bardzo wielu rzeczy. Głównie różnych tajemnic warsztatowych, z których jako czytelnik nie zdawałam sobie sprawy. Poza tym na warsztatach spotkałam niezwykłe osoby, które bardzo wpłynęły na moje życie.
J.W.: Jak wpadłaś na pomysł napisania akurat takiej powieści?
J.O.: Na lotnisku. Siedziałam na nim wiele godzin czekając na samolot do Kopenhagi.
J.W.: Co było najprzyjemniejsze w pisaniu tej książki?
J.O.: Poprawianie literówek. Wcale nie żartuję. Lubię poprawiać. Gdy mam już coś napisane lubię to cyzelować. Słowa, szyk zdań. Lubię coś dopisywać. Tak zdecydowanie poprawianie tekstu było najprzyjemniejsze.
J.W.: Co było najtrudniejsze w pisaniu tej książki?
J.O.: Opisy przyrody.
J.W.: Czy udało ci się szybko skończyć? Miałaś chwile zwątpienia?
J.O.: Pierwszy raz w życiu nie czułam zwątpienia. Napisałam tę książkę bardzo szybko. W trzy miesiące. Pracowałam codziennie, bardzo systematycznie, po kilka godzin. Ale przedtem prawie rok o niej myślałam. Bezustannie. Chodziłam z nią, jakbym była w ciąży.
J.W.: Jaki miałaś sposób na zmotywowanie się do pisania?
J.O.: Nie musiałam się motywować. Miałam bardzo silną wewnętrzną potrzebę.
J.W.: Czy łatwo było znaleźć wydawcę?
J.O.: I tak i nie. Zważywszy na to, czego się nasłuchałam na temat wydawania książek i mąk piekielnych, z jakimi to się wiąże, to było łatwo. Ale nie bardzo łatwo. Dla osoby tak niecierpliwej jak ja bardzo trudne było czekanie.
J.W.: Czy jakiś wydawca odrzucił twoją powieść i jak sobie z tym poradziłaś?
J.O.: Nie. Ale pewien kazał mi strasznie długo czekać. I to czekanie było upiorne. Jednak w międzyczasie pojawił się inny. Bardzo konkretny. I poszło szybko.
J.W.: Jak wspominasz współpracę z wydawcą, co jest w niej najlepszego, a co najtrudniejszego według ciebie?
J.O.: Świetnie wspominam. Nic nie było trudnego. No, a teraz razem sobie siedzimy na ławie oskarżonych. To wzmacnia więź w bardzo szczególny sposób.
J.W.: Jak czujesz się po napisaniu i opublikowaniu powieści?
J.O.: Źle się czuję. Bardzo źle. Jak wiesz moja powieść została „aresztowana”. Wytoczono mi proces, który właśnie się zaczął. W październiku będzie kolejna rozprawa.
J.W.: Zamierzasz napisać kolejne książki?
J.O.: Pracuję od zeszłego roku nad drugą powieścią. Niestety, zamieszanie wokół mojej pierwszej powieści nie wpływa pozytywnie ani na moje pisanie, ani na moje życie. Gdy aresztowano moją książkę, miałam wrażenie, że razem z nią aresztowano moją głowę, moje myśli, całe moje życie. Starałam się pisać, ale to była droga przez mękę. Całkowicie straciłam wiarę w siebie. Bałam się niemal każdego zdania. Przestałam pisać na kilka miesięcy. Ale już się pozbierałam. Zmieniłam nieco koncepcję dramaturgiczną i bohaterów, poprawiam to co napisałam, czyli robię to, co lubię.
J.W.: Jak myślisz, dla kogo są warsztaty pisarskie? Kto najbardziej może na nich skorzystać?
J.O.: Kuba, zadajesz bardzo trudne pytania.
J.W.: OK. W takim razie dziękuję za rozmowę.
Fotografie z archiwum Autorki.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.