Blisko dwieście lat temu Henri Beyle, znany lepiej jako Stendhal, napisał dzieło przedziwne, słabo z początku poczytne, mające jednak swoich admiratorów wśród najświetniejszych umysłów Europy. Dzieło, któremu nadał tytuł O miłości. Warto o tym wspomnieć, gdyż, jak pisze w przedmowie tłumacz Krzysztof Rutkowski Życie sekretne Pascala Quignarda „jest świadectwem zuchwałej rozmowy i najbardziej uważnej lektury O miłości od czasów Nietzschego właśnie, który, podobnie jak Quignard, był wielkim czytelnikiem tego niezwykłego w kulturze światowej traktatu miłosnego. Pascal Quignard mówi w Życiu sekretnym o partnerstwie duchowym Stendhala wprost.” Quignard sam w swojej książce zdradza też, że dla niego zwrot „życie sekretne” użyty jak metafora dotyczy nie czego innego, jak miłości. Pisze o tym autor „Wszystkich poranków świata” w „Rozdziale ósmym”: „Zatem miłość to: życie sekretne, życie święte w rozłączeniu, życie z boku. Życie na uboczu rodziny i na uboczu społeczeństwa, ponieważ przypomina życie przed rodziną i przed społeczeństwem, przed-świtem, przed-mową. Żyworodne życie w cieniu, bez głosu, nawet niepomne narodzin.” Gdyby powiedzieć jednak, że proza Quignarda dotyczy tylko miłości czy namiętności i że jest tylko nawiązaniem do Stendhalowskiego traktatu, byłoby to wielkim nieporozumieniem. Ten największy żyjący powieściopisarz francuski, przy którym sławy takie, jak Michel Houellebecq czy Philippe Dijan, wydają się być kimś w rodzaju Janusza Leona Wiśniewskiego zestawionego z Leszkiem Kołakowskim, ten genialny, jak sam siebie woli nazywać, lektor, czyli ktoś, kto włącza nową wypowiedź do ciągu wypowiedzi odczytywanych, jest fenomenem pisarskim XX i XXI wieku. Jego książki – Życie sekretne także – są piękne i trudne. Poezja pisana prozą występuje w nich obok rozważań filozoficznych, antropologicznych, a nawet uwag politycznych. Dodatkowo na wszystkim kładzie się cień raz skrywanego dokładnie, a czasem ostentacyjnie podawanego czytelnikowi do wierzenia autobiografizmu. Nie można łatwo sklasyfikować tej prozy, można się tylko oburzyć nią, lub zachwycić. I ma rację Krzysztof Rutkowski, kiedy nadaje dziełom Quignarda status „książek zbójeckich”. Sam ich autor, pytany o to, kim jest, w wywiadzie-rzece powiedział kiedyś: „Poeta – dobrze, ale czemu nie szaman? Też nieźle. Czemu nie retor? Też nieźle. Czemu nie historyk literatury francuskiej XVII wieku? Zgadza się. Czemu nie muzykolog? Czemu nie filolog klasyczny? Upozowanie przez nazwanie roli, w pozie. Poza krępuje. Poza jest pozorem. Poezja, proza i poza. (…) Kim jesteś pośród podwładnych i władyków?” Byłoby świetnie, gdyby wydawnictwo Vesper nie poprzestało na wydaniu Życia sekretnego i wznowieniu Tarasa w Rzymie. Choć oczywiście za to, co już opublikowano, chwała wydawcy i znakomitemu tłumaczowi.
Pascal Quignard, „Życie sekretne”. Przełożył Krzysztof Rutkowski, Vesper, Poznań 2006.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.