Gdyby w fantasy istniał podgatunek „magia i miłość”, Ziemkiewicz szybko zostałby uznany za jego mistrza. Bo chociaż bohaterowi jego „Ogni na skałach” nie brak wprawy w posługiwaniu się mieczem, co kilka razy udaje mu się ładnie zaprezentować, nie da się ukryć, że to właśnie perypetie miłosne okazują się w tej opowieści najważniejsze. Ziemkiewicz potraktował fantasy, co zauważył w notce na tylnej stronie okładki Jacek Dukaj, jako swego rodzaju pretekst, zaledwie punkt wyjścia – i udało mu się opowiadając niemal klasyczną, baśniową historię o żołnierzu-tułaczu, przybłędzie szukającym możnego pana i nowego zaciągu, stworzyć dziełko dające pod rozwagę czytelnika problemy daleko wyrastające ponad schematy fantasy o rębajłach. Żegost, bohater „Ogni…” nie jest na pewno myślicielem, ale ten, kto jego historię opowiada, schowany w tle narrator tej przesyconej magią, tajemniczością i rycerskimi obyczajami gawędy ma ambicje i umiejętności, które pozwalają mu dopowiedzieć do historii Żegosta to, czego sam Żegost powiedzieć by pewnie nie umiał. Aż trudno uwierzyć, że to w dorobku Ziemkiewicza pierwsza książka fantasy, widać po niej, że Ziemkiewicz w tym gatunku radzi sobie znakomicie i gdyby przyszło mu do głowy napisać cykl o Żegoście, pięknej i nieszczęśliwej księżnej Khielve, księciu Zamborgu, czy szanownych Ingoldzie i Rejmusie, gdyby Ziemkiewicz zechciał dopowiedzieć ich losy – niejeden miłośnik fantasy byłby zadowolony. Ba, nawet szczęśliwy.
Rafał A. Ziemkiewicz, „Ognie na skałach”, Fabryka słów, Lublin 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.