„Róża Gwiazdy Wieczornej” (przeł. L. Engelking)
1. Ta to ma klitorę jak fartuch kowalski a pizdę jakbyś
wpakował łapę w żarcie dla prosiąt
Nie chciałbym dostać tylu ciosów ile ona miała tam
fiutów na trzy dni zasłoniłyby słońce
2. Cztery lata temu była dziewicą
Kochałem ją
1. Co za baran jest z gościa jak pierwszy raz zobaczy dziewuchę
2. Ale zanim się do niej dobrałem już dawno skończyła
pensję dla panienek w Rokoku
Już wtedy wleciałem w nią jak w szambo
Rok biegałem za nią jak szalony
Miała mnie w dupie i tyle
Nie chciała dłubać w zębach moją wykałaczką
Aż tu kiedyś (malowałem wtedy poczekalnie)
przydybałem ją nad ranem na Głównym jadła zupę
Oczy zaczerwienione bo nikogo tej nocy nie znalazła
Ledwo siadłem a już jej ręce gmerały mi w rozporku
Myślałem że mi wtedy urwie interes
Kelner nas wypieprzył
Ale ledwo wytoczyliśmy się za drzwi znowu mnie ucapiła
Stałem jak we śnie oparty o poręcz szarpała się ze mną
jak wariatka potem klękła i usta zastąpiły ręce
Gryzła wpychała sobie gruchę do gardła jakby się chciała
udławić zwolniła tempo dopiero kiedy się spuściłem
Ani kropla jebiny jej nie uciekła połykała i wzdychała jak dziecko
tyle z ciebie wypłynie co z wróbelka to były pierwsze jej słowa
Nie zapominaj że byłem wtedy człowiekiem co wycierpiał długa samotność
1. Z twoich ust zawsze kapał atrament
2. Masz rację
Ale nadepnąć temu miastu na szyję żeby oczy wylazły
mu na wierzch a potem je walnąć drągiem
Serce rzyga nazywa się to miłością
1. Myślisz że to zwierzę kiedykolwiek kochało
2. Kochało
Kochało mnie
Nie śmiej się powiem ci dlaczego tak mówię
Noc była ciepła nie wiem co we mnie wstąpiło
kopnąłem ją i poszedłem sobie
Ale już na placu Wacława mnie złapała
Klękła przede mną i nie uwierzysz tam na tym bruku
wyznała mi miłość
nie śmiej się prosiła żebym wziął ją ze sobą tylko na noc
tylko na dzień mówiła że sobie pójdzie
Ustąpiłem
Całą drogę do domu wisiała na moich ustach i na każdej ulicy rżnęliśmy się
Wypróbowaliśmy wszystkie pozycje w jakich można pierdolić się na stojaka
Doszliśmy do parku musiałem położyć się na ławce
usiadła mi kroczem na ustach pizdą trudziła moją głowę
i jednocześnie odwrócona lewą ręką waliła mi konia
Kiedy poczuła że już prawie tryskam to go puściła
Wzięła w ręce moją głowę rozluźniła nogi żeby móc
lepiej stanąć na ziemi i moją twarzą rozdzierała sobie cipę
Potem znowu pozwoliła żeby mój język biegał po jej
psiutce a fujara znowu znalazła się w jej ręce
Powtarzało się to trzy razy
Potem usiadła w kucki i nabiła się na mój kindybał
To było gorsze niż jej ręka
Miałem wrażenie że chce mi go wyrwać wprost z ciała
Kiedy znowu poczuła napływ jebiny
błyskawicznie zastąpiła pizdę ustami i ssała
aż mi się serce rwało
Do domu dowlekliśmy się w milczeniu
Była u mnie miesiąc
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.