Tamara Hebes o „Loqueli”, fragment recenzji
Dzień zapowiadał się ciężki, jeden z tych, które łączą tajemnice ludzi z tajemnicami ziemi, kryjącej i pochłaniającej martwych. Dzień, kiedy sekrety kobiet i mężczyzn mieszają się z sekretami nieba otwartego nad ich głowami dla myśli o nieskończoności, a spajające ich dusze pragnienia ciał upodabniają się do pragnień ognia, liżącego przedmioty na jego drodze. Po takim dniu noc to niespokojny mistrz, mieszający tęsknoty dusz z tęsknotami wody omywającej ciało. Tego rodzaju fraz jest w „Loqueli” mnóstwo, właściwie cała książka upleciona jest z podobnie skonstruowanych kawałków, napisana jest językiem niezwykle poetyckim, bo trudno pisać „prostym językiem” o rzeczach wymykających się racjonalności. Tej książki się nie czyta, ale odkrywa. Zdanie po zdaniu, powoli i z filozoficznym namysłem czytelnik (odkrywca) poznaje swoje miejsce w świecie, spostrzega jego złożoność, a wszelkie płaszczyzny ukazują się jako figury przestrzenne. I w samym środku tych metafizycznych zawirowań umieszczona jest miłość, czynnik, który decyduje o „byciu” Tomasza i Dagmary. Jest to sytuacja dramatyczna. W podobnych okolicznościach znalazł się niegdyś Plotyn; nie mógł pogodzić się z faktem, że ma ciało, wstydził się tego, że owe ciało posiada. W „Loqueli” wiele razy pojawiają się elementy erotyczne, ale doznania płynące ze sfery seksualnej jakby rozmywają się w tęsknocie za czymś innym, za miłością pozazmysłową, mistyczną.
Recenzja dostępna na stronie www.free.art.pl
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.