W jednym z wywiadów Javier Cercas, uciekając od przyklejanej mu etykietki pisarza zaangażowanego wyłącznie w wyjaśnienie sporu między uczestnikami hiszpańskiej wojny domowej, powiedział: „Manipuluję, ponieważ szukam prawdy uniwersalnej: chcę mówić o zmarłych, o bohaterach, o samotności. (…) Żołnierze spod Salaminy nie traktują o wojnie domowej. Książka skupia się na tej prawdzie, której poszukują wszyscy pisarze, prawdzie uniwersalnej, moralnej, poetyckiej.” („Literatura na świecie” 9-10/2004, przeł. E. Zaleska.) Tę opinię wsparł swoim autorytetem Mario Vargas Llosa, który w artykule „Sen bohaterów” napisał: „W gruncie rzeczy Żołnierze spod Salaminy są opowieścią o naturze pisarskiego powołania i o tym, jak powstaje dobra literatura, przetwarzając i tworząc na nowo rzeczywistość tego, co już przeżyte. Ta książka, która tak często tym się zaleca, że nie jest literacką fikcją i że ogranicza się wyłącznie do tego, co udowodnione, w gruncie rzeczy cała emanuje literaturą.” Niezależnie od tego, czy uznać powieść Javiera Cercasa, jak chce narrator „Żołnierzy spod Salaminy”, za wynik literackiego śledztwa i paradokument, czy zgodzić się z Llosą, że to literatura w najwyższym stopniu literacka, wypada przyznać, że bez wątpienia jest to dzieło wybitne i nietuzinkowe. Prosty pomysł, jakim jest tutaj przeprowadzenie przez powieściowego Javiera Cercasa dochodzenia w sprawie niezwykłego ocalenia faszystowskiego pisarza i ideologa Rafaela Sancheza Mazasa, któremu dwukrotnie udało się zbiec przed kulami żołnierzy republikańskich, przy czym raz życie ocalił mu żołnierz, który do niego nie strzelił, staje się tutaj źródłem niewyczerpanej inwencji w ukazywaniu losów ludzi, którzy żyli w czasach nie łatwo poddających się ocenom historyków i moralistów, a także ludzi, których powieściowy Cercas, zabierający się do swojego dzieła w sześćdziesiąt lat od opisywanych wypadków, napotkał na swojej drodze. Uniwersalizm tej powieści bierze się chyba z tego, że w każdym kraju, w którym historia podzieliła naród na dwie zdecydowanie wrogie sobie połowy, łatwo o wyobrażenie sobie, jak mogłaby taka fabuła, jak ta opowiedziana przez Cercasa i dotycząca Hiszpanii, wyglądać, gdyby tylko zmienić jej dekoracje. Ale zalet tej książki jest więcej, Cercas bowiem potrafi zarówno monologować ustami swoich bohaterów, jak pisać żywe, wciągające, dowcipne dialogi, którymi często kontrapunktuje narastający patos opowieści, której mieni się być li tylko sumiennym kronikarzem. Powieść Cercasa pozwala z dystansu spojrzeć na historię, w której po latach trudno dociec, kto miał zdecydowana rację, a kto mylił się całkowicie. Losy Rafaela Sancheza Mazasa i Mirallesa zdają się przeczyć tezie, że możliwa jest jednoznaczna ocena przeszłości.
Javier Cercas, „Żołnierze spod Salaminy”. Przełożyła Ewa Zaleska. W.A.B., Warszawa 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.