„Przeglądając książki poświęcone sztuce fantastycznej – pisze z początku niewinnie autor „W sercu fantastyki” – dziwiłem się nieraz, z jaką łatwością, by nie powiedzieć: lenistwem, ich autorzy ulegają fascynacji obrazami, które w większości wcale nie są zdumiewające.” Proszę nie dać się zwieść tej łagodności. Książka Caillois ma rozmach, który dziś jeszcze uznać można za rewolucyjny. Celem pracy podjętej przez badacza była tu naprawdę podróż do serca fantastyki i „sformułowanie ścisłej i uzasadnionej definicji fantastyki”. Poza tym francuskiemu autorowi marzyła się „fantastyka permanentna i uniwersalna”, której istotą byłyby przede wszystkim „niepokój i zerwanie”. Sformułowanie definicji tak postrzeganej fantastyki okazało się jednak zadaniem niełatwym. Na początku Caillois musiał odrzucić „fantastykę z założenia”, czyli „dzieła stworzone specjalnie w celu zaskoczenia widza i zbicia go z tropu wymyślonym, magicznym światem”. Następnym krokiem było odejście od „fantastyki zinstytucjonalizowanej”, a więc zerwanie ze światem baśni, legend i mitów, które w sumie dają „pełny repertuar obrazów religijnych, płody umysłu obłąkanego, a wreszcie całą łatwiznę fantazji”. W dalszej kolejności redukcji uległa „niesamowitość”, gdyż związana jest z „obyczajami i wierzeniami panującymi czy to w bliskich, czy w dalekich stronach, w czasach dawnych lub współczesnych” i jako taka nie zawiera esencji fantastyczności. Ta systematyka i budowanie teorii służyć miały Caillois w celu ukazania w dziełach natury i sztuki tego najistotniejszego z punktu widzenia „fantastyki permanentnej i uniwersalnej” momentu, w którym „następuje rozziew i zgrzyt, otwiera się szczelina, przez którą sączy się jad fantastyki”. To ta chwila, gdy patrząc albo czytając zaczynamy w ułamku sekundy rozumieć, że oto na naszych oczach zjawiło się coś „niezwyczajnego i niedopuszczalnego”, coś, czego być nie powinno. Caillois wskazuje te miejsca sztuki, w których, jego zdaniem, „jad fantastyki” przesączył się, dając przeczucie „fantastyki utajonej”. A jest ona tym, co „niekiedy spotykamy jako element obcy lub nie na miejscu w samym sercu tej założonej, wymuszonej fantastyczności.” Fantastyka utajona, skryta w głębi, by tak rzec, fantastyki zwyczajnej, to „fantastyka drugiego stopnia, fantastyka względem fantastyki”. Interpretacje tekstów Marcela Briona, René de Solier i Claude’a Roy, oraz poszukiwania obrazów i emblematów wraz z analizami, jakim poddał Caillois dzieła autorów tak różnych jak Dossi, Grien, Maier i in. doprowadziły go do dwóch fundamentalnych wniosków. Po pierwsze: „Fantastyka istnieje nie dlatego, że liczba możliwości jest nieograniczona, lecz dlatego, że jakkolwiek ogromna, jest przecież ograniczona. (…) Jeśli w każdym momencie wszystko się może zdarzyć, to nic nas nie zaskakuje, żaden cud nie zdumiewa. Natomiast w porządku uchodzącym za niewzruszony, gdzie przyszłość nie może się odbijać na przeszłości, spotkanie, które zdaje się zadawać kłam temu prawu, niepokoi nas w najwyższym stopniu.” Drugi wniosek Caillois brzmi: „Fantastyka bowiem jest zerwaniem z ustalonym ładem, wkroczeniem do niezmiennej legalności dnia tego, co niedopuszczalne, a nie zastąpieniem świata realnego przez świat wyłącznie cudowny”. Ta książka powstała tyleż z chęci wprowadzenia pewnej systematyki do myślenia o fantastyce, ile z osobistego pragnienia autora, który chciał podzielić się tajemnicą. I w znacznym stopniu powiódł się ów zamysł. Lecz by tajemnica trwała musi pojawić się w niej – wiemy to teraz dzięki Caillois – szczelina, zerwanie, rozziew. Musi pojawić się niewiadomego pochodzenia niepokój oraz – tak jest – fantastyka.
Roger Caillois, „W sercu fantastyki”, tłum. Maryna Ochab, wydawnictwo słowo / obraz terytoria, Gdańsk 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.