„Jego tajemnicza zmysłowość graniczy z androginizmem, należy do świata niebiańskiego i piekielnego, uwzniośla i wprawia w pomieszanie, uszlachetnia i skłania do grzechu, ofiarowuje cielesną rozkosz, ale i jest źródłem malignitas, szkodzi, kiedy kosztuje się je niedojrzałe albo poza sezonem, niesie z sobą czary i zaklęcia.” O kim tak zmysłowo i z pasją opowiada Piero Camporesi? Co „ofiarowuje cielesną rozkosz”, a także „uwzniośla i wprawia w pomieszanie” według włoskiego humanisty? Jabłko. Tak, zwykłe (lecz jakie też z drugiej strony patrząc – niezwykłe) jabłko. O jabłku pisze z takimi emocjami Camporesi, o tym, jak je nazywa, hieroglifie rozkoszy, będącym bohaterem pierwszego rozdziału jego „Laboratoriów zmysłów”. W dalszej części tej erudycyjnej, niezwykle ciekawej publikacji jest jeszcze mowa o mleku, substancji prawdziwie archetypowej, kojarzonej i z krwią i ze spermą, o serze, tajemniczym pokarmie, którego nie byłoby bez niewidocznej pracy bakterii, zwanych tu demonami metamorfozy, i o ciele. Już same tytuły rozdziałów, jakie Camporesi poświecił ciału mogą zaintrygować: „Zadziwiające posty”, „Okrutna dociekliwość”, Anatomie nicości”, „Jędrne, miękkie i giętkie”. Camporesiego naprawdę interesują laboratoria zmysłów, ale nie te opisywane przez socjobiologię, lecz pierwotniejsze. Camporesiego interesuje bardziej, w jaki sposób ludzie przez wieki, od starożytności do renesansu i później, próbowali dobrać się do zmysłów i w jaki sposób chcieli się czegoś o ich pracy dowiedzieć. Wyniki tak pomyślanych badań są tak ciekawe, że trzeba cieszyć się, iż Camporesi swoimi przemyśleniami i odkryciami postanowił się z czytelnikami podzielić. „Camporesi – pisze Umberto Eco – odtwarza obyczaje, uczucia, lęki i namiętności, które wydawały się nam odległe, i zaprasza nas, abyśmy się sami sobie przyjrzeli. Pozwoli nam to zrozumieć mroczną więź, jaka istnieje pomiędzy obrzędami i mitami przeszłości a naszymi dzisiejszymi odruchami.” Takie książki jak „Laboratoria zmysłów” dowodzą niezbicie tego, jak mało ludzie zdolni są na swój temat wiedzieć i nie przypadkiem ostatni rozdział „Laboratoriów” nosi tytuł „Wiedza ograniczona”. Pisząc w nim o dwóch systemach wiedzy i myśli – pasterskim i rolniczym – Camporesi, zapewne nie przypadkiem, podaje też opis wiedzy, którą sam chciałby stworzyć: „Jest to wiedza ustrukturalizowana na podstawie zestawu recept i formuł, zawierająca lekarstwo lub magiczna formułę, przepis („sekret”) na wszystko i dla wszystkich. Wiedza ta konstruuje model kulturowy, łagodzący, pocieszycielski, uspokajający, który ma zmniejszyć lęk przed przyszłością, ciężar teraźniejszości, strach przed tym, co nowe i inne.” Taką wiedzą dysponuje i dzieli się chętnie współczesny nam humanista Piero Camporesi.
Piero Camporesi, „Laboratoria zmysłów”. Przełożyła Joanna Ugniewska. Słowo/obraz/terytoria/, Gdańsk 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.