[Kto zmusił mnie do tego…] (przeł. J.B. Roszkowski)
Kto zmusił mnie do tego, żebym patrzył i kochał,
a nie – dotykał i kochał? Nie tchórzliwość,
lecz własne rozdarcie. Nie brak
głębokich czy gorących uczuć, lecz
nadmiar zamarzniętego do dna żaru!
Udręczony między samotnościami: tą od morza,
która jest wewnętrzną samotnością, i tą wśród ludzi,
która jest samotnością zewnętrzną –
jakbym był rozrywany końmi! –
próbuję wybrać jedna z nich,
a wtedy niszczą mnie bezlitośnie, wystawiając
na trzecią samotność, która jest pustynią
zamierania, pełną gorących korzennych woni,
piołunów i dzikich osłów, pierzchających
tak szybko, że już po chwili zdają się być
tylko fatamorganą…
Jaki mam pożytek z moich dziesięciu tysięcy?
wielki król jest daleko, kraj bezbrzeżny,
odwrót całkowity, szukam nieprzyjaciela,
ja sam i nikt inny. Jego tarcze
i lance nie wybłysną nigdy
z gęstego obłoku pyłu. Nigdy nie stracę
prawej ręki ani tym bardziej głowy,
a już raczej na pewno serca. Odnieść zwycięstwo!
Czy ktoś może wygrać, nie tracąc
najmniejszej cząstki siebie? Moją wina jest niewinność.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.