Znany już czytelnikom ze znakomitej „Wyjątkowo wrednej ceremonii” Elizabediath Monck – wszystko na to wskazuje – wyrasta pod piórem Tomasza Bochińskiego nie tylko na czołowego kopidoła polskiej fantasy, ale wręcz na jedną z bardziej charakterystycznych figur literackich, z rodzaju tych, które czytelnicy zapamiętują na dłużej. Podobnież Mattheus Dalambert – „medikus, mag i koncertowy ochlapus”; podobnież arogancki Mirro Radeck, czy Vito Finito, rycerz oraz brawurowy rymopis, gotów wyzwać na pojedynek każdego, kto uchybi jego niemal stale kokietującej i prowokującej mężczyzn małżonce. Te postacie pamiętają zresztą czytelnicy poprzedniej książki Bochińskiego, których ucieszy zapewne, że w nowym tomie przygód Moncka nie dość, że ich nie zabrakło, to pojawili się w asyście nowych, równie malowniczych osobistości. A z tych wymienić należy przynajmniej perfekcyjną maszynkę do zabijania, czyli mortyr Kaję-Te, córkę Dalamberta, w „Bogach przeklętych” wypełniającą misję, o której powiedzieć, że jest do wykonania niemożliwa, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Oraz Kathrinę thir Harrane, do niedawna Wielką Kapłankę Słonecznej Etiny, obecnie nie dość, że wiarołomną żonę Moncka, to jeszcze mimowolną, pierwszoplanową bohaterkę. Zamieszaną w – jakżeby inaczej – ratowanie świata. Ratowanie świata, trzeba powiedzieć, odbywa się w „Bogach przeklętych” wedle najlepszych, bardzo już dobrze znanych schematów. I można by nad tym wybrzydzać, gdyby nie świetne poczucie humoru, wyczucie języka i najwyższej próby talent narracyjny Bochińskiego, który ograne motywy podaje z olbrzymią lekkością, jak gdyby bawiąc się schematami i raz po raz puszczając oko do czytelnika. W książce istotne są dwa wątki: wyprawa córki Dalamberta w celu zapobieżenia rozprzestrzeniania się buntu tytułowych przeklętych bogów i drugi – praca Moncka na rzecz SGGW, czyli Szkoły Głównej Grabarstwa Wyzwolonego. Wątki, rzecz jasna, zgrabnie się zazębiają, a Tomasz Bochiński po raz kolejny i jak gdyby zupełnie przy okazji udowadnia, że nie ilość napisanych książek, lecz ich jakość stanowi o rzeczywistej wartości pisarza.
Tomasz Bochiński, „Bogowie przeklęci”. Fabryka Słów, Lublin 2009.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.