Ileż to mieli racji ci chińscy poeci (przeł. P. Sommer)
Jeden tylko temat – litość.
Jeden, którego należało unikać – litość nad sobą.
Jakże trudno spełnić oba te warunki!
W małpowanej amerykańszczyźnie zapraszają cię do smętnej
kopulacji.
Pod nogami żebrzące dzieci podcinają twoja chybotliwą równowagę.
Cały smutny, opłakujesz utratę forsy i radości.
Upodlony, biadasz nad swoimi portkami i upadkiem.
Ale się nie pomyl. Cierpienie istnieje, najczęściej nie twoje.
Dobre uczynki czasami wychodzą, jak dobre wiersze. Najczęściej
nie tobie.
Kwiat otwiera nieskazitelną dłoń, i spada śmierć.
Śmierć nas zabiera, zanim ośmieszymy się całkiem.
Białe płatki nie gardzą zmętniałym okiem.
Z kloaki wypływa rzeka ryżu.
Jedno jest pewne. Jakkolwiek byśmy byli pilni czy nieustępliwi,
Chwała Bogu nie ma co liczyć, że poznamy
Całą okropność albo całe szczęście tego świata.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.