Debiutancka powieść Davida Foenkinosa (ur. 1974) dokładnie obrazuje jedno z podstawowych praw natury ludzkiej, mieszczące się w zdaniu, które w pewnym momencie wypowiada w myślach narrator „siostrzeńca Kundery”: „O ile pod wpływem mózgowców kulimy się w sobie, o tyle idioci ujawniają nasze ukryte skłonności.” U Foenkinosa wygląda to w ten sposób, że kiedy Wiktor, główny bohater i narrator „Siostrzeńca Kundery” postanawia odzyskać utraconą miłość Teresy, sprowadzając do ich wspólnego mieszkania upośledzonego umysłowo Konrada, któremu od początku książki wydaje się, że jest siostrzeńcem Milana Kundery, czyn ten, zamiast pojednać zwaśnioną parę, doprowadza do wybuchu absurdu i – taki jest wpływ skretyniałego „siostrzeńca Kundery” – idiotyzmu. Od tego momentu wydarzenia nabierają tempa, wariactwo wdziera się w przestrzeń narracji, a opowiadający swoje, Teresy i Konrada dzieje Wiktor jest świadkiem co raz to dziwaczniejszych wydarzeń. Pojawia się niejaki Martinez, właściciel małpy o imieniu LennonMcCartney, która uwielbia The Beatles i rzuca się na każdego i gryzie, w kim wyczuje sympatyka The Rolling Stones; pojawiają się dwaj Polacy podający się za dziennikarzy, Wiktor wpada w depresję, a potem chce zostać gwiazdą, Teresa zamiast na nowo pokochać Wiktora, pragnie wybrać się na kolację z Konradem. Nie sposób nudzić się przy tej książce. „Siostrzeńca Kundery” czyta się znakomicie i błyskawicznie, gag goni gag, absurd goni absurd, autor raz po raz zaskakuje dowcipem i błyskotliwością. Dawid Foenkinos, którego na okładce posądza się o „duchowe pokrewieństwo z Gombrowiczem” okazuje się być także wcale nie takim najgorszym „siostrzeńcem” i kontynuatorem Rolanda Topora, Kurta Vonneguta i tuzina innych prześmiewców. A jego prapradziadkowie, za których spokojnie mogliby się podawać Wolter i Diderot, także nie powinni na praprawnuka narzekać. Jest w tej książce, poza wszechobecnym humorem, także dyskretna krytyka społeczeństwa francuskiego, z jego kultem sukcesu i prestiżu. Jest nawiązanie do chlubnych, proustowskich tradycji opisywania ludzi niezależnie od tego, czy mieliby okazać się potworami, czy nie. No i jest przede wszystkim doskonale pokazana cienka granica oddzielająca rozum od nierozumu, ukazująca ten moment, gdy nagle w zwyczajnym zdawałoby się życiu przytrafia się człowiekowi „idiotyzm odsyłający do ery człowieka pierwotnego, do czasów, gdy wszystko było jedynie miłością lub nienawiścią.”
David Foenkinos, „Siostrzeniec Kundery. O wpływie dwóch Polaków”. Przeł. Barbara Janicka i Joanna Strzelecka, Sic!, Warszawa 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.