Kiedy usiłujący spłacić stare długi Bakly, były gladiator i najemnik zwany „Rzeźnikiem”, wraz z Kilianem Ochinotem, buchalterem hrabiego Drexlera Belfonta dostają zlecenie wykonania poufnej misji w Wolnej Strefie, nie mają pojęcia, w jak wielkie wpadną niebawem tarapaty. Nie wiedzą, że na ich drodze staną żołnierze cesarscy okrutnego Varatchiego, oraz straszliwi, słynący z umiejętnego zadawania bólu ninja Nella Devisa. Nie wiedzą także, że ich misją zainteresują się liczne gangi, których szefowie, jak rządzący w Ribenodzie Kurgan, pragną zbić fortunę na handlu nudrogiem, narkotykiem, który zażywających go mężczyzn czyni seksualnymi sadystami. Ochinot to lubiacy swoją robotę geniusz cyfr, koneser kobiecego piękna i dandys, ale Bakly, główny bohater, jak sam przyznaje, nie jest zbyt mocny w myśleniu i chciałby tylko zarobić tyle, by wreszcie przestać być komukolwiek winien pieniądze. A jeśli już Bakly myśli, to wyłącznie o tym, by popełnić samobójstwo, jak tylko stanie się wolny od zobowiązań. Niestety, życie najemnego zbira wplątanego w międzynarodową aferę, w dodatku mającego wprost niebywałe zamiłowanie do najpodlejszych trunków, nie może być całkiem spokojne. Co zrobić, znużony nieustającą jatką wokół siebie Bakly musi co i raz walczyć z tymi, którzy stają na jego drodze – i walczy. Sceny bijatyk są tu znakomite. Żadne tam kung-fu, żadne viet-vo-dao, bohater Žambocha bije pięścią, łokciem, toporem, lub ulubionym katzbalgerem – i jest w tym po prostu dobry. Lepszy od tych, którzy stają na jego drodze. Czasem tylko, chyba dla ożywienia fabuły, Žamboch sprawia, że Bakly obrywa nieco po głowie, by obudzić się przykutym do ściany, związanym, lub ułożonym niczym osesek na łonie troskliwej białogłowy. „Bez litości” to znakomita rozrywka dla tych, którzy cenią sobie szybkie zwroty akcji, finezyjne opisy mordobicia i potrafią docenić klimat portowego miasta, w którym wojna gangów co dzień zbiera krwawe żniwo. Szczypta nieźle opisanej magii i zaskakujące zakończenie – to dodatkowy punkt dla tej książki.
Miroslav Žamboch, „Bez litości”. Przełożył Paweł Doliński, Fabryka Słów, Lublin 2006.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.