W „Paryskim spleenie” tak pisał Baudelaire o upojeniu i konieczności upojenia: „Jest godzina pijaństwa! Aby nie być udręczonymi niewolnikami Czasu, bądźcie ciągle pijani! Winem, poezją lub cnotą, jak wam się podoba.” Sam Baudelaire był zdaje się bardziej zafascynowanym obserwatorem tego, jak haszysz zdobywa sobie zwolenników w kręgach bohemy i co z nimi robi, niż czynnym uczestnikiem narkotykowych orgii, organizowanych na przykład w domu słynnego doktora Moreau, czy owianym złą sławą pałacu Pimodan. Jednak to, że przez prawie dwa lata Baudelaire mieszkał w owym pałacu Pimodan, gdzie doszło do utworzenia opisanego przez Teofila Gautier „klubu haszyszystów”, pozostawiło w jego wspomnieniach trwały rys, na tyle trwały, że Baudelaire postanowił spisać swoje wrażenia i doświadczenia, dzięki czemu powstały „Sztuczne raje”. Wiele niepotrzebnych mitów narosło przez lata wokół tej małej książeczki, która w żadnym razie nie była ani nie miała być w zamyśle autora pochwałą używek, lecz zdecydowaną przestroga przed popadnięciem w nałóg. Baudelaire chciał w „Sztucznych rajach”, których najistotniejszą cześć stanowi tekst „Wina i haszyszu”, nie tyle opisać fizjologiczne działanie używki, ile wskazać, jakim zagrożeniem może być korzystanie z jej pozornych w gruncie rzeczy dobrodziejstw. Swoją intencję wypowiedział Charles Baudelaire z całą mocą na konferencji w Brukseli, gdzie w roku 1864 tak mówił o „Sztucznych rajach”: „Chcę dowieść, że poszukiwacze raju szykują sobie piekło, przygotowują je, budują tak skutecznie, że gdyby potrafili to przewidzieć – być może – przeraziliby się.” W obecnym wyborze, z którego usunięto, jako będący tłumaczeniem De Quinceya fragment „Spożywca opium”, znalazły się za to liczne wiersze i małe prozy poświecone opisom narkotykowych doznań i wizji, zarówno tych ekstatycznych, jak i tych pełnych koszmaru. Przebija z nich tyleż lęk przed popadnięciem w niewolę i uzależnienie od silnego środka łagodzącego – jak byśmy dziś powiedzieli – ból istnienia, co niesamowita fascynacja kogoś, kto wie, jakie mogą być narkotykowe „raje”. „Podobne swawole nerwów – pisał o tym Charles Baudelaire w prozie „Marny Szklarz” – są niebezpieczne – i można nieraz drogo je przypłacić. Lecz cóż wieczna chociażby nawet kara może obchodzić tego, kto w ciągu sekundy zaznał nieskończonego zadowolenia.” Zaznanie w ciągu sekundy „nieskończonego zadowolenia” to istotnie nie byle jaka pokusa, Baudelaire wiedział jednak jak łudząca w gruncie rzeczy i mało warta w obliczu radości, jakich dostarczyć może umysł w pełni jasny. „Wino i haszysz” mówią o tym ambiwalentnym stosunku autora, który z jednej strony fascynował się możliwościami i metamorfozami czynionymi przez narkotyk, z drugiej natomiast, jak najsumienniej chciał przed narkotykiem ostrzec.
Charles Baudelaire, „Wino i haszysz (Sztuczne raje)”, wybór i tłumaczenie Bohdan Wydżga, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2005.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.